Reklama
Reklama

Laura Samojłowicz była na szczycie i nagle zniknęła. Po latach wyjawiła, co się z nią działo!

Laura Samojłowicz (35 l.) była na zawodowym szczycie, lecz niespodziewanie zniknęła z polskiego show-biznesu. Przez lata powody jej decyzji o wyjeździe z kraju były owiane tajemnicą i przykryte lawiną spekulacji. Dopiero niedawno aktorka postanowiła wyjawić prawdę. Opowiedziała o czymś jeszcze...

Laura Samojłowicz swoją przygodę aktorską rozpoczęła od epizodów w serialach. Rozpoznawalność przyniosła jej rola Mai Chojnackiej w "M jak miłość". Zaraz później jej kariera nabrała rozpędu. Dostała propozycję udziału w "Jak oni śpiewają". Przyjęła angaż i zwyciężyła w finale piątej edycji programu.

Chwile spędzone na planie wspomina z łezką w oku. Dostarczyły jej mnóstwa pięknych pamiątek, lecz zdarzały się i trudne momenty. Chociażby wtedy, gdy dopadła ją choroba. Było to podczas zdjęć do szóstego, mistrzowskiego sezonu "Jak oni śpiewają".

Reklama

"Rozchorowałam się, dostałam zastrzyki sterydowe w gardło. Straciłam głos. Nie mogłam śpiewać, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Byłam przerażona" - wspominała niedawno w "Studiu Ipla".

Zrezygnowała z dalszego udziału i, jak sama przyznała, jest świadoma, że producent programu mógł mieć do niej o to żal.

Mimo pewnych przeciwności losu jej plany zawodowe zaczęły się rozwijać. Dostała główną rolę w serialu "Hotel 52", co przełożyło się na jej popularność. Cieszyła się, że pracuje w zawodzie, nieźle zarabia, ale pojawiły się pewne problemy. 

"U mnie w szkole zawsze mówili, że off się liczy, że liczy się sztuka, nie seriale, a ja wchodziłam w serial. (...) Gdzieś tam na tym szczycie byłam sama, nie miałam się z kim porozumieć w tej kwestii, nie miałam dobrego doradcy, menedżera" - stwierdziła.

Zaczęły się ogromne wątpliwości, czuła się zagubiona. 

Obawiała się, że nie sprosta oczekiwaniom, mierzyła się z utratą anonimowości. Poza tym bardzo chciała spełniać się jako piosenkarka, lecz przez rolę w serialu, nie miała na to czasu i sił.

"Przestałam myśleć o muzyce, bo musiałam sprostać zadaniu wykonania dobrze postaci w kieracie, w tzw. fabryce, więc ja nie miałam czasu, nie miałam przestrzeni..." - wyjaśniła.

Doszła do głosu jej nieśmiałość, nie potrafiła wziąć kariery w swoje ręce i jej rozwinąć. Kłopoty piętrzyły się.  W pewnym momencie media zaczęły kreować jej rzeczywistość, a ona nie potrafiła się w tym odnaleźć. Uważa się za osobę pokorną i pracowitą, a tu przedstawiano ją zupełnie inaczej, nazywano "humorzastą gwiazdą". Miała dość.

To wszystko nałożyło się na siebie i wtedy Laura podjęła odważną decyzję, która zaważyła na jej życiu. Na przełomie lat 2012/2013 odeszła z obsady "Hotelu 52" i wyjechała z kraju. Sama przed sobą tłumaczyła, że chce "coś szerzej zobaczyć w świecie".

Pragnęła się dokształcić, i to w innym miejscu niż Polska. Na swój kierunek obrała Niemcy. Nieprzypadkowo - tam się urodziła i to po niemiecku mówiła przez pierwsze 6 lat swojego życia.

Poza granicami Polski odpoczęła od publicznego zainteresowania. Ale oprócz blasków były też cienie.

"Zastałam tam ogromną samotność. Muszę powiedzieć szczerze, nie widziałam nic więcej niż obcych mi ludzi, którzy są otwarci, ale ja czułam się bardzo samotna tam. Zostawiłam rodzinę, przyjaciół, kolegów, wszystkich, żeby zrobić coś, a tak naprawdę było to smutne opuszczenie kraju po prostu, ucieczka" - zdradziła.

Kolejnym przystankiem w jej życiu była... Tajlandia. Zamieszkała tam na jakiś czas. Uczyła się jogi, śpiewała w pięciogwiazdkowym hotelu. Kiedy rodzice ją odwiedzili, złapali się za głowę i przekonywali do powrotu. Po trzech miesiącach rzeczywiście wróciła, ale najpierw do Niemiec, dopiero potem do Polski.

Teraz znów mieszka w kraju nad Wisłą i od czasu do czasu rozpamiętuje przeszłość. Zastanawia się, czy decyzje, które podjęła, były dobre.

"Z perspektywy czasu, tych 10 lat, to podjęłam parę decyzji, które mogły być błędne. (...) Czasem się zastanawiam, jakby było, gdybym została w Polsce" - mówiła.

Nie ukrywa, że chciałaby dostać drugą szansę, znów poważniej zaistnieć w telewizji, w świadomości publiki. Poczyniła już nawet w tym kierunku pewne kroki. Dołączyła do obsady "Gliniarzy". "Cieszę się, że jestem częścią tego projektu" - stwierdziła. Ale nie chce na tym poprzestać.

Laurze mocno marzy się występ w "Twoja twarz brzmi znajomo" oraz w... "Tańcu z gwiazdami". "Dajcie mi Stefano Terrazzino, ja z nim zrobię show" - zapowiedziała.

Myślicie, że uda się jej wrócić na szczyt?

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy