Reklama
Reklama

Leszek Czarnecki i Martyna Wojciechowska: Zamierzali podbić razem kosmos!

O tym, że Leszek Czarnecki (58 l.) i Martyna Wojciechowska (45 l.) mieli romans, niewielu dziś pamięta. Milioner od lat jest mężem Jolanty Pieńkowskiej (55 l.). Co się stało, że jego związek z podróżniczką nie przetrwał? Powody mocno zaskakują...

Przebojową 28-latkę, która zaledwie kilka lat wcześniej debiutowała w telewizji jako modelka, znali już wszyscy.

Dzięki temu, że została prowadzącą „Big Brothera”, wówczas najgorętszego hitu na antenie TVN, każdy chciał wiedzieć więcej o Martynie Wojciechowskiej.

Panie widziały w niej przyjaciółkę, panowie marzyli, by zabrać ją na randkę.

Jej gorące sesje dla magazynów dla mężczyzn rozpalały zmysły.

12 lat starszy Leszek Czarnecki, jeden z najbogatszych Polaków także zapragnął ją poznać. 

Zaintrygowała go piękna dziewczyna więcej czasu poświęcająca ekstremalnym pasjom niż strojeniu się przed lustrem.

Reklama

Właśnie skończyło się jego małżeństwo. Kochał żonę, mieli dwoje dzieci, ale gdzieś po drodze przestali się rozumieć.

Po rozwodzie jeszcze więcej pracował, zarabiał mnóstwo pieniędzy i mógł realizować swoje pasje. 

"Wszystko zdobył sam, nakładem niewielkich pieniędzy, które sprytnie zarobił w latach 80." – wspominał z uznaniem biznesmen Jacek Chwedoruk, dobry znajomy Czarneckiego. 

Brakowało mu tylko kogoś, kto by ruszył z nim na poszukiwanie przygód.

Gdy przedstawiono mu Martynę, zachwycił go jej uśmiech oraz to, że natychmiast odnaleźli wspólny język. 

Ona słuchała z podziwem o jego wyprawach nurkowych w jaskiniach – sama jest licencjonowanym nurkiem. On żartował, że już wie, kto poleci mu najlepszy samochód i będzie wiedział, jak go naprawić, nawiązując do jej startu w rajdzie Paryż-Dakar. 

Oboje chcieli od życia więcej, uwielbiali adrenalinę. Poczuli, że są dla siebie stworzeni. Zamieszkali razem. 

Wydawało się, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Prasa donosiła nawet, że… planują podbić razem kosmos.

Spekulowano, że Leszek wyłoży 20 mln dolarów, podobnie jak Amerykanin, Denis Tito.

Pisano, że Wojciechowska już przymierza się do forsownych lotów rosyjskim MIG-iem 29, co jest elementem kosmicznego treningu. 

Sam biznesmen podsycał plotki. Na jednym ze spotkań miał powiedzieć: "Co tam rajd. Podróż w kosmos to jest dopiero coś! Najpierw polecę ja, potem Martyna!”. 

Do wyprawy nie doszło, ale on zapytał, czy Martyna zechce wyruszyć z nim w życiową drogę. Odpowiedziała „Tak”.

Po 4 latach razem coraz bardziej dawały o sobie znać różnice między nimi. 

Ona wciąż czuła nieposkromiony apetyt na przygodę, jego pochłaniało zarządzanie firmą. 

"Byłam przez wiele lat w związku z silnym mężczyzną. Tyle, że gdy podczas treningu biegłam szybciej od partnera, on odczuwał dyskomfort. Wydawało mi się to kompletnie absurdalne, że muszę biec wolniej, aby nie doprowadzić do sprzeczki" – mówiła dziennikarka.

Ich ścieżki rozeszły się w 2006 roku. 

Niedługo później Martyna związała się z płetwonurkiem Jerzym Błaszczykiem, doczekali się córki Marysi, ale wkrótce rozstali się. 

Mężczyzna zmarł w 2016 roku. Odnalazła szczęście u boku Przemka Kossakowskiego, para zaręczyła się, planuje budowę wspólnego gniazdka. 

Leszek Czarnecki zakochał się w innej dziennikarce, Jolancie Pieńkowskiej.

W 2008 wzięli w tajemnicy ślub we Francji i są razem do dziś. Między paniami nie było zgrzytów, a Wojciechowska dziś związek z Leszkiem wspomina z sentymentem. 

"Oddałam stery silniejszemu w stadzie. I byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa! Bo to nie jest tak, że silne kobiety są dumne i radosne tylko wtedy, gdy grają pierwsze skrzypce, podejmują decyzje" – przytacza jej słowa "Dobry Tydzień".

***

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Martyna Wojciechowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy