Reklama
Reklama

Loda Halama: Najbardziej nieszczęśliwa polska tancerka?

Romans z żonatym aktorem przypłaciła załamaniem nerwowym. Wydawało się, że już nic gorszego nie może jej w życiu spotkać, a to był początek piekła...

Choć na scenie jako tancerka odnosiła same sukcesy, los zgotował Lodzie Halamie (†85) pasmo nieszczęść w życiu prywatnym.

W 1931 r., będąc w separacji z pierwszym mężem, zakochała się w teatralnym koledze Aleksandrze Żabczyńskim (†57). Ich romans skazany był na klęskę, gdyż aktor miał żonę i nie chciał jej skrzywdzić.

Pogrążona w rozpaczy tancerka w sierpniu 1933 r. uciekła do Częstochowy i przez trzy dni modliła się w jasnogórskim klasztorze. Po uczuciowej porażce przeszła załamanie, długo z nikim się nie związała. Dopiero w 1939 r. poznała handlującego chemikaliami George’a Golembiowskiego (†36).

Reklama

- Swoim sposobem bycia, wrodzoną elegancją i czarem, wszystkich ujmował. Był naprawdę jednym z najprzystojniejszych mężczyzn, jakich znałam - napisała w autobiografii "Moje nogi i ja".

Rok później urodziła ich synka George’a juniora. Niestety, pewnego dnia wszystko się zawaliło...

W lipcu 1943 r. w trakcie napadu na firmę, postrzelono jej męża, nie udało się go uratować. Loda została sama z synkiem w Warszawie, gdzie było bardzo niebezpiecznie.

Gestapowcy rewidowali jej dom, zaś od bandytów dostawała listy z żądaniami okupu i groźbami śmierci.

W obawie o życie wyjechała do teściowej mieszkającej w szwajcarskiej Lozannie. Wtedy zaczęła się jej gehenna.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Golembiowska niesłusznie oskarżyła ją o zabójstwo George’a. - Zaciągnęła mnie kiedyś przed ikonę i kazała przysiąc, że jej oddam syna: "Ty mi zabrałaś syna - ja zabiorę tobie" - oświadczyła.

Pragnąc zemsty, nasyłała na tancerkę i jej rodzinę policję. W końcu wytoczono Lodzie proces.

- Teściowa miała dużo pieniędzy, dobrego adwokata i była obywatelką szwajcarską. Ja byłam cudzoziemką i tancerką. Nie mając adwokata, niewiele miałam szans na wygranie sprawy (...). Mój Boże, jakie to były straszne dni... Były momenty, że chciałam zażyć pigułki - wspomina tancerka.

Stało się najgorsze, odebrano Halamie syna i przekazano teściowej, która wywiozła go w Alpy. Loda mogła odwiedzać dziecko jedynie sporadycznie za zgodą sędziego. Koszmar trwał.

Podczas jednej z wizyt synek wyznał jej: "Babcia chce zatruć moją duszę". To zdeterminowało artystkę do działania, a sąd, zasypywany przez teściową paszkwilami na temat synowej, wreszcie opowiedział się po stronie Lody.

- Pewnego dnia sędzia wezwał mnie i oświadczył: "Pani teściowa nie jest w tym stopniu niepoczytalna, aby ją zamknąć w zakładzie dla chorych psychicznie, ale wystarczająco, by zrobić pani krzywdę, czym się odgraża. Proszę wyjechać z dzieckiem ze Szwajcarii, zachowując tajemnicę" - zdradziła w biografii.

Schronienie znalazła w Londynie. Do kraju wróciła dopiero w 1958 r., dokładnie w dniu pogrzebu Aleksandra Żabczyńskiego. Choć aż pięciokrotnie wychodziła za mąż, to właśnie o nim i o George’u zachowała najczulsze wspomnienie aż do swojej śmierci w 1996 r.

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy