Reklama
Reklama

Lucyna Malec: Matka Polka to moja ulubiona rola!

Los Lucyny Malec (48 l.) w życiu nie oszczędzał...

Aktorzy z serialu „Na Wspólnej” o Lucynie mówią w samych superlatywach.

"Jest serdeczna, naturalna, ciepła, koleżeńska, ma zapędy do zbawiania świata" – wyliczają.

Nie ma osoby, która nie darzyłaby jej sympatią i szacunkiem.

Kiedy na planie robi się nerwowo, jednym ciepłym słowem, życzliwym gestem, uśmiechem, potrafi rozładować napiętą atmosferę.

A przy tym jest niezwykle skromna.

"Ja perfekcyjna? Absolutnie nie. Nie umiem gotować, nie haftuję, nie robię na drutach, nie piekę ciast.

Z to potrafię nieźle narozrabiać" – śmieje się aktorka.

Reklama

Miała zaledwie trzy lata, gdy zadebiutowała na scenie.

Jej starsza siostra występowała w zespole tanecznym w domu kultury w Bielsku Białej. Z koleżankami przygotowywała taniec „rosyjskie babuszki”.

Mała Lucynka też chciała tańczyć i zrobiła taką awanturę, że znaleziono dla niej rolę w zespole. I to ona dostała największe brawa.

Już wtedy powiedziała sobie, że zostanie aktorką i konsekwentnie do tego dążyła.

Do warszawskiej szkoły teatralnej dostała się za pierwszym razem, skończyła ją, a potem zdobyła angaż w Teatrze Kwadrat, z którym jest związana do dziś.

Rok 1989, tak przełomowy w naszych dziejach, dla niej pozostał niezapomniany z kilku powodów. Ukończyła swoje studia i... zakochała się.

Starsza siostra namówiła ją na wspólny wyjazd do Szwecji na zbieranie truskawek.

Dotarły na plantację, gdzie pracowało dużo Polaków. Wśród nich był młody, przystojny student prawa. Zaiskrzyło.

Do Polski wracali już razem, wkrótce razem zamieszkali. Nie spieszyli się ze ślubem. Wzięli go dopiero na dziesiątą rocznicę pierwszego spotkania.

W tym samym roku przyszła na świat upragniona córeczka Zosia (16 l.).

Szczęściu, jakim było jej przyjście na świat towarzyszyła jednak wielka troska. U Zosi stwierdzono dziecięce porażenie mózgowe. 

Cały czas potrzebuje rehabilitacji polegającej na ćwiczeniach ruchowych i specjalnej terapii.

Pani Lucyna całe życie podporządkowała opiece nad Zosią.

Pomagają jej przyjaciele, m.in. Paweł Wawrzecki (65), sam wychowujący córkę z porażeniem mózgowym.

Pani Lucyna współpracuje także z Fundacją Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”. 

"Dzięki temu czujemy, że nie jesteśmy same" – mówi aktorka.

Zosię wychowuje już samotnie. Jej małżeństwo rozpadło się kilka lat temu.

Jednak kulisów rozstania pani Lucyna nie zdradza. To historia i nie chce do tego wracać.

Jej głównym zadaniem jest wychowanie niepełnosprawnej córki. Ale opieki nad chorym dzieckiem nie uważa za poświęcenie.

Zrobi wszystko, by Zosia czuła się kochana i akceptowana.

"Matka-Polka? To dla mnie wspaniałe określenie i bardzo prawdziwe. Świetnie się w tej roli czuję.

Daje więcej satysfakcji niż zagranie najwspanialszej roli w teatrze" – wyznaje aktorka.

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Lucyna Malec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy