Reklama
Reklama

Łukasz Szumowski: Tak zmieniło się jego życie w dobie koronawirusa

Przez lata marzył o rejsie dokoła świata. Chciał wyruszyć w tę podróż z ukochaną żoną u boku. Jednak ostatnie wydarzenia mocno zweryfikowały te plany. Łukasz Szumowski (48 l.) teraz pragnie czegoś zupełnie innego.

Od najmłodszych lat był tam, gdzie ktoś potrzebował pomocy. Odwiedzał chorych i samotnych sąsiadów. Otaczał opieką, czytał, pocieszał, robił zakupy.

- Był naszą pomocną, sąsiedzką, całkiem widzialną ręką - słyszymy od sąsiadów ministra zdrowia.

Jego rodzice uważali, że powinni wskazać młodemu chłopakowi życiową drogę. Zapisali go na naukę gry na pianinie. On buntował się i nie chciał uczyć się muzyki. Ale dziś odprężenia po ciężkim dniu szuka przy pianinie...

W czasach szkolnych marzył o zostaniu fizykiem. W czasie wakacji zaś zamiast kopać piłkę z kolegami, biegł do Instytutu Kardiologii w Aninie. Nastoletni wolontariusz parzył tam kawę, odbierał telefony, donosił prasę.

Reklama

- To właśnie tam w sposób zaskakujący dla mnie samego zainteresowałem się pracą ludzkiego serca - wspomina.

To zadecydowało o wyborze drogi kardiologa. Dostał się na medyczne studia i... poznał studiującą w równoległej grupie drobną szatynkę o uśmiechu Audrey Hepburn. Miała na imię Anna i wzdychali do niej wszyscy na roku. Nie było łatwo zabłysnąć przy mądrej i pięknej koleżance.

- Zaczęło się od kłótni o interpretację wiersza, a skończyło się... randką - uśmiecha się minister, który Annie zaimponował znajomością wierszy Czesława Miłosza i Zbigniewa Herberta.

Od tamtej pory ich ścieżki się połączyły. Zaraz po studiach ruszyli do Indii. W Kalkucie pracowali jako wolontariusze w hospicjum założonym przez Matkę Teresę.

- Robiliśmy wszystko: od zabiegów medycznych, po mycie pacjentów, karmienie ich, podawanie picia - opowiada pani Anna, dzisiaj ceniona anestezjolog z Centrum Zdrowia Dziecka.

W swoim szpitalu powołała do życia pierwszą w Polsce klinikę leczenia bólu u dzieci. Pewnego dnia po mszy świętej podeszli do założycielki Zgromadzenia Misjonarek Miłości. Siedziała niedaleko nich.

- Pytała nas o Polskę, to było niesamowite przeżycie - wspomina Łukasz Szumowski.

25-latkowie mieli ze sobą książkę do nauki medycyny. Matka Teresa wpisała im do niej dedykację ze słowami błogosławieństwa. Byli wzruszeni. Kilka dni po powrocie do Warszawy dowiedzieli się, że ta niezwykła kobieta zmarła.

Byli prawdopodobnie ostatnimi Polakami, którzy spotkali za życia ogłoszoną w 2015 roku świętą Matkę Teresę. 

Czytaj dalej na następnej stronie...

Łukasz Szumowski rozpoczął pracę w Instytucie Kardiologii w Aninie. Gdy na świat przyszedł jego pierwszy syn Stasio, uzyskał stopień doktora nauk medycznych. Dwa lata później razem z żoną powitali Janka. Na trzeciego syna, Stefana, poczekali jeszcze trzy lata.

Kiedy w 2016 roku Łukasz Szumowski odbierał tytuł profesora z rąk prezydenta, jego najmłodsza pociecha i oczko w głowie całej rodziny, Marysia, miała roczek.

- Bycie odpowiedzialnym ojcem jest trudniejsze od bycia ministrem, jestem więc optymistą! - żartował po nominacji na Ministra Zdrowia w 2018 roku.

Od siedmiu lat o kondycję dba pod okiem fachowca. Trenował boks z medalistą olimpijskim Pawłem Skrzeczem (62 l.). Jako zapalony narciarz i żeglarz, zaraził swymi pasjami synów. Oni też zostali lekarzami. Ale teraz Łukasz Szumowski w domu jest gościem.

- Rodziców widuję teraz najwyżej przez balkon - mówi. - W rejs dokoła świata wybiorę się dopiero po pokonaniu koronawirusa.

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy