Reklama
Reklama

Maciej Dowbor narzeka na pracę i śmieje się z konkurencji! "Przewalili sylwestra"

Maciej Dowbor (37 l.) po raz 10. poprowadzi sylwestrowy koncert telewizji Polsat. Twierdzi, że lubi atmosferę tych imprez, mimo że wymagają one ogromnego nakładu pracy. Zdaniem prezentera największy stres związany jest z tym, żeby "nie przewalić" nadejścia północy, tak jak swego czasu zrobiła to konkurencyjna stacja.

Syn Katarzyny Dowbor nie kryje, że koncert sylwestrowy jest "najcięższą imprezą w roku" - sześć godzin orki na żywo, do tego ogromny stres i godziny prób.

"Jak już wchodzimy na tego sylwestra, jesteśmy zmęczeni, a co dopiero powiedzieć o tej drugiej w nocy" - żali się prezenter w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.

Po północy, czyli punkcie kulminacyjnym, cała ekipa "leci już na lajcie". Podobnie gwiazdy, które w garderobie "nie piją wyłącznie mleka i herbaty". U prezenterów następuje rozprężenie...

Reklama

"Stres główny jest taki, żeby nie przewalić sylwestra. Zdarzyło się to kiedyś u konkurencji, że pewna bardzo znana artystka śpiewała za długo i u nich godzina 12 zaczęła się o 12:02. Tu już strzelały w całej Polsce sztuczne ognie, a oni dopiero odliczali. To jest największy obciach, żeby się nie wyrobić z tą godziną dwunastą" - śmieje się syn Dowbor.

Jego zdaniem najbardziej zgubny jest chillout, czyli czas po północy, kiedy życzenia noworoczne są już złożone i wszyscy chcieliby się napić "szampanika". Wtedy najłatwiej się "wysypać".

"Kiedyś wpadła nam Alicja Węgorzewska do specjalnej dziury dla kamer na scenie i musieliśmy ją z Krzyśkiem Ibiszem na żywcu wyciągać stamtąd, to było chyba najbardziej spektakularne wydarzenie" - wspomina Dowbor.

"Różne były historie. Maciek Rock raz na scenie, przed publicznością w Warszawie, zawołał: pierwszy i ostatni raz ci to zaśpiewam. I śpiewa: 'Mona Lisą byłaś mi'. To są śmieszne historie. Trzeba coś wtedy zrobić, coś odpowiedzieć. Ale to świadczy o tym, jak swobodnie czujemy się we własnym gronie" - kończy Dowbor.

Trzymamy kciuki, żeby w tym roku Maciek nic nie "przewalił", "nie wysypał się", "leciał na lajciku" i mógł szybko napić się "szampanika"!

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Maciej Dowbor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy