Reklama
Reklama

Małgorzata Potocka: Zygmunt Malanowicz dopiero po latach wybaczył jej, że od niego odeszła

Leningrad, białe noce, szampan i rosyjskie ballady. W takich okolicznościach młoda aktorka zakochała się w Zygmuncie Malanowiczu. Po pół roku czar prysł.

Leningrad, białe noce, szampan i rosyjskie ballady. W takich okolicznościach młoda aktorka zakochała się w Zygmuncie Malanowiczu. Po pół roku czar prysł.

Gdy pewnego razu na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni podczas kuluarowych spotkań Małgorzata Potocka (63 l.) i Zygmunt Malanowicz (78 l.) rzucili się sobie w objęcia, wielu przecierało oczy ze zdziwienia. Tylko nieliczni pamiętali, że ponad czterdzieści lat temu tych dwoje połączył płomienny romans.

Po raz pierwszy ich życiowe ścieżki przecięły się w 1973 r. podczas kręcenia "Hubala". Piętnaście lat młodsza Małgorzata była zafascynowana utalentowanym aktorem, ale wówczas do niczego między nimi nie doszło. Uczucie dopadło ich dwa lata później na planie filmu "Jarosław Dąbrowski", kręconego w Leningradzie. Malanowicz grał główną postać, Potocka - jego żonę Pelagię.  Sześć miesięcy, bo tyle trwały zdjęcia, żyli jak w bajce. Białe noce, romantyczne spacery nad Newą, lejący się strumieniami szampan. Zawsze razem. Rano na śniadaniu, potem na planie, wieczorami przy wspólnym biesiadowaniu.

Reklama

Zygmunt wyróżniał się z tłumu nie tylko charakterystyczną urodą. Niewiele mówił, patrzył tylko melancholijnie spod czarnych brwi i uśmiechał się zagadkowo. - W ogóle rozsiewał wokół siebie aurę tajemniczości, przez którą kobiety pragnęły się przedrzeć. A kiedy brał do ręki gitarę i zaczynał śpiewać, nie musiał już nic więcej robić, by rozpalić do reszty ich serca - wyznał jego znajomy.

Potocka, mając za sprzymierzeńca czas i możliwość bliskiego, wspólnego przebywania, ujrzała go w innym świetle. Przystojny, utalentowany "mężczyzna z tajemnicą" nie był jej obojętny. Zauroczona nim dała się ponieść uczuciu. Nie myślała więc o tym, że dopiero co dostała się do łódzkiej filmówki i zamierzała cieszyć się beztroskim, studenckim życiem. Jej znajomi z tamtego okresu zapewniają, że nie planowała wieść statecznego życia żony. Lecz serce wiedziało swoje, więc nie trzeba było długo czekać na to, by miłość z ekranu stała się częścią ich rzeczywistości.

Aktor, który zdążył się już dwa razy rozwieść, miał nadzieję, że ta piekielnie inteligentna, szalona, choć z poukładaną głową, dziewczyna z dobrego domu, pomoże mu się ustatkować. Po powrocie z Leningradu do Polski zamieszkali u niej i próbowali odnaleźć się we wspólnym, codziennym życiu. Wkrótce wyszło na jaw, że Zygmunt nie ma łatwego charakteru, był zaborczy, nie stronił od zakrapianych imprez. Urządzał Małgosi sceny zazdrości o wszystko: że jest młoda, że podoba się innym, że nie ma dla niego czasu, że go nie rozumie.

Była nim jednak tak zafascynowana, iż wydawało się, że razem pokonają wszelkie przeszkody. Małgorzata trwała przy Zygmuncie, dopóki nie spotkała Józka Robakowskiego, historyka sztuki, operatora filmowego i fotografika. Choć jeszcze mieszkała z Zygmuntem, czuła się już wolna i gotowa na nowe uczucie. Bez zastanowienia wyprowadziła się więc z własnego mieszkania. Zygmunt nie był w tym związku bez winy, jednak długo nie chciał się do tego przyznać i wybaczyć Małgorzacie odejścia. Po latach, gdy emocje opadły, oboje wolą pamiętać tylko te dobre chwile.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Potocka | Zygmunt Malanowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy