Reklama
Reklama

Maria Rosa-Krzyżanowska: Była pierwszą polską spikerką. Dlaczego nie zrobiła kariery w telewizji?

Na długo przed tym, jak w 1955 roku na małym ekranie zadebiutowali pierwsi w Polsce spikerzy – Jan Suzin i Eugeniusz Pach – nadawany zaledwie dwa razy w tygodniu program telewizyjny zapowiadała Maria Rosa-Krzyżanowska. Jej odejście z telewizji odbyło się w dość niemiłych okolicznościach...

Był 25 października 1952 roku, gdy punktualnie o godzinie dziewiętnastej na ekranach dwudziestu czterech odbiorników telewizyjnych marki "Leningrad" (tyle telewizorów było wtedy w Polsce) pojawiła się twarz Marii Rosy-Krzyżanowskiej.

To właśnie ona - młodziutka studentka dziennikarstwa pracująca wcześniej w radiu - zapowiedziała emisję pierwszego programu Doświadczalnego Ośrodka Telewizyjnego, bo taką nazwę nosiła wówczas TVP.

"Dobry wieczór, mili telewidzowie. W dzisiejszym programie ujrzycie..." - tymi słowami wypowiedzianymi przez Marię Rosę-Krzyżanowską oficjalnie zainaugurowana została działalność telewizji polskiej.

Reklama

Pierwszy program trwał pół godziny i rozpoczęła go piosenka "Księżyc już zaszedł, więc ty śpij" w interpretacji Marii Nowosad. Na żywo wystąpił też z "Balladą o kułaku" Jerzy Michotek, po którym przy akompaniamencie akordeonu zatańczył legendarny Witold Gruca.

Na zakończenie ponownie pojawiła się Maria Rosa-Krzyżanowska, by tym razem pożegnać widzów i życzyć im udanego wieczoru.

Maria Rosa-Krzyżanowska miała wszystko, co potrzeba, by zostać gwiazdą srebrnego ekranu - niebanalną urodę, ujmujący uśmiech, znakomitą dykcję.

Nic dziwnego, że już następnego dnia po jej debiucie w gazetach pojawiły się artykuły, z których wynikało, że ma przed sobą wielką karierę. Ona sama skromnie mówiła, że jest zwykłą dziewczyną, która chce tylko dobrze wykonywać swoją pracę.

Pierwsza polska spikerka do końca życia pamiętała swój debiut przed kamerą. W maleńkim studiu mieszczącym się w warszawskim Instytucie Łączności przy ulicy Ratuszowej 11 było tak gorąco, że - aby nie zemdleć - trzymała nogi w miednicy z lodowatą wodą.

"Temperatura w pomieszczeniu, w którym siedziałam, dochodziła do pięćdziesięciu stopni. Na szczęście kadrowano mnie od pasa w górę... Miednica z zimną wodą uratowała mi życie" - żartowała w wywiadzie, wspominając swój pierwszy występ.

Marii Rosie-Krzyżanowskiej, niestety, nie było dane zostać gwiazdą telewizji.

"Zniknęła z ekranu równie nagle, jak się pojawiła" - czytamy w książce Aleksandry Szarłat "Prezenterki".

Dlaczego musiała odejść? Przyczyną jej nagłego rozstania z telewizją było... przejęzyczenie.

W naszym kraju akurat zakończyły się obchody miesiąca przyjaźni polsko-radzieckiej, co miała stwierdzić, zapowiadając okolicznościowy program.

Pech chciał, że źle odczytała komunikat. Zamiast "zakończenia obchodów miesiąca przyjaźni", obwieściła "zakończenie przyjaźni".

Podobno śmiała się z tego cała Polska. Tylko Marii nie było do śmiechu. Natychmiast po dyżurze została wezwana do szefa i dostała od niego... wilczy bilet.

Jej miejsce w "dziupli" spikerskiej zajęła popularna w tamtym czasie aktorka Barbara Marszel - gwiazda Teatru Syrena i audycji "Podwieczorek przy mikrofonie".

Po wyrzuceniu z telewizji Maria Rosa-Krzyżanowska nie zrezygnowała z pracy w mediach. Kochała dziennikarstwo i aż do emerytury pracowała jako reporterka Polskiego Radia (była m.in. współautorką wstrząsającego reportażu o matce Wojciecha Siemiona oraz słynnej audycji o oszustach matrymonialnych).

Do dziś w radiowych archiwach znajduje się mnóstwo programów, które zrealizowała "Masia" (tak nazywali ją przyjaciele).

Pierwsza polska spikerka zmarła 21 listopada 1996 roku - wkrótce po przejściu na emeryturę.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy