Reklama
Reklama

Marta Manowska: Od rolników można nauczyć się szacunku do drugiego człowieka

Program o rolnikach był dla Marty Manowskiej (33 l.) sporym wyzwaniem. Zanim jednak znalazła pracę w telewizji, przeżyła - jak mówi - lepsze i gorsze chwile.

Widzowie kojarzą panią z programu "Rolnik szuka żony", ale nie wszyscy wiedzą, że jest pani także aktorką, historykiem sztuki, autorką książek. Która praca daje najwięcej radości?

Marta Manowska: - Długo nie mogłam się określić. Szukałam własnej drogi w życiu, a interesowało mnie mnóstwo rzeczy. Dziś doceniam, że przydały się moje różne doświadczenia. "Rolnik..." jest spełnieniem marzeń o pracy z ludźmi po drugiej stronie kamery, zaś teatr - pasją i miłością. Jestem szczęśliwa, że udało mi się połączyć te dwa światy. To daje mi poczucie spokoju i własnej wartości. Zawsze w całości oddaję się projektom, nad którymi pracuję. Cenię uczciwość, lojalność. Jeśli się czegoś podejmuję, staram się temu sprostać. To nie oznacza musu bycia najlepszą ani rozbudowanej ambicji. Raczej charakter oraz wychowanie.

Reklama

Była pani dziewczynką z kokardkami czy zbuntowaną nastolatką?

- Z kokardkami. Grzeczna, poukładana, obowiązkowa. Nie przechodziłam okresu buntu wobec świata dorosłych. Bo i po co? Rodzice dawali mi dużo swobody. Mieli w sobie tę mądrość, która pozwala dziecku na poszukiwanie własnej drogi w życiu. Niczego nie zabraniali, mówili najwyżej: chcesz, to spróbuj, ale licz się z konsekwencjami. Miałam jednak świadomość, że nie mogę ich zawieść, bo obdarzyli mnie wielkim zaufaniem.

Talent aktorski ma pani w genach?

- Faktycznie, aktorkami były babcia Klara i siostra mojego taty. Ja jednak skończyłam dziennikarstwo. Studiowałam też historię sztuki w Hiszpanii. Tam trafiłam do artystycznego środowiska. Podróżowałam, imprezowałam, napisałam scenariusz filmu, byłam instruktorką windsurfingu. Z Hiszpanii wróciłam jako zupełnie inny człowiek. Tam też zrozumiałam, że mogę być aktorką. Po powrocie do kraju uczyłam się w PWST w Krakowie. Miałam zajęcia w Starym Teatrze. Potem przeniosłam się do Warszawy. Nie było łatwo. Przeżyłam lepsze i gorsze chwile. Pukałam do różnych drzwi. Zadebiutowałam w Teatrze Imka, potem byłam w teatrze WARSawy. Po pierwszej edycji "Rolnik szuka żony" dostałam propozycję z Teatru Capitol. Gram tam w sztuce "Hawaje, czyli przygody siostry Jane".

Wróćmy jednak do telewizji, do programu "Rolnik szuka żony". Jacy są ci pani bohaterowie?

- Wspaniali. Wiele można się od nich nauczyć. Na przykład, jak poukładać własne priorytety, jak podchodzić z szacunkiem do drugiego człowieka, do natury, do rodziny. Jak kontynuować dzieło rodziców. Po programie ponownie odwiedziłam ich, by zadać im ważne pytania, dotyczące miłości, sensu życia. O tym też jest moja książka. Jest to wywiad-rzeka. W książce pokazuję zmianę dokonującą się w moich bohaterach. A oni dają odpowiedzi na wiele pytań, które widzowie zadawali sobie już po emisji programu.

Wybierając partnera, uczestnicy programu kierują się miłością czy rozsądkiem?

- Kobiety częściej szukają miłości, mężczyźni wykazują tu więcej rozsądku. Czasem wiedzą, że nie zostawią gospodarstwa i nie ruszą w ślad za uczuciem. Często, dokonując wyboru, pytają: czy lepiej gdyby kobieta zajmowała się domem, czy też, żeby miała swoje pasje. Większość mężczyzn uważa, że jednak dobrze, aby miała swoje życie, ponieważ kluczem do miłości jest to, że każdy ma swój świat, a my tym światem możemy się dzielić. A ostatecznie i tak wiadomo, że często plany planami, a potem dopada nas miłość!

A dla pani co jest najważniejsze w życiu?

- Rodzina, miłość oraz przyjaźń. Kochać, być kochaną i pomagać innym. Cóż jest w życiu od tego ważniejsze?

Mówi się czasem, że mężczyźni boją się pięknych i samodzielnych kobiet. Co pani o tym myśli?

- Mężczyzna, który się mnie boi, jest przeznaczony innej kobiecie. W miłości nie ma tak, że boimy się siebie nawzajem. Wierzę, że się spotykamy i wiemy, albo dowiadujemy się z czasem, że chcemy spędzić ze sobą całe życie.

Jakie cechy musi mieć mężczyzna, o którym powie pani "to ten"?

- Powinien być inteligentny, ciepły i czuły. Muszę wiedzieć, że mnie ochroni. Chcę czuć się przy nim bezpiecznie. Podoba mi się, kiedy mężczyzna ma swoje pasje i zainteresowania.

Rozmawiała: Małgorzata Jungst

***

Zobacz więcej materiałów:

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy