Reklama
Reklama

Marta Mirska była wybitną piosenkarką i skandalistką. O niej plotkowała cała Polska!

Mija właśnie 80 lat od dnia, kiedy Marta Mirska (wtedy jeszcze jako Alicja Nowak) wygrała konkurs dla młodych talentów i została gwiazdą jednego z najpopularniejszych kabaretów w Wilnie. Po wojnie zyskała sławę królowej polskiej piosenki i pierwszej... skandalistki PRL-u. Zmarła w biedzie i zapomnieniu, wycieńczona przewlekłymi chorobami i alkoholem, którego latami nadużywała.

Marta Mirska była w latach 40. i 50. ubiegłego wieku najpopularniejszą polską piosenkarką, której pozycji numer jeden na krajowym rynku muzycznym zagrażała jedynie zmarła kilka dni temu Maria Koterbska. 

Marta była naprawdę wielką gwiazdą! Publiczność szalała na jej punkcie, a krytycy rozpływali się w zachwytach nad jej głębokim altem... 

"Nie było w powojennej Polsce pieśniarki równej popularnością Marcie Mirskiej" - pisał o niej Lucjan Kydryński w książce "Znajomi z płyt". 

Gdyby w latach świetności Mirskiej istniały tabloidy i serwisy plotkarskie, piosenkarka z całą pewnością byłaby ich ulubioną bohaterką. 

Reklama

Znano ją bowiem z licznych skandali, niewyparzonego języka, słabości do suto zakrapianych mocnymi trunkami imprez i... nienawiści do Mieczysława Fogga, z którym przez całe życie - delikatnie mówiąc - miała na pieńku i którego pewnego dnia niemal zadźgała widelczykiem do ciasta na oczach gości jednej z warszawskich kawiarni. 

W 1957 roku, a była wtedy u szczytu sławy, Władysław Szpilman, który kierował działem Muzyki Lekkiej Polskiego Radia, zaproponował jej, by włączyła do swojego repertuaru utwór "Pierwszy siwy włos". 

Marta Mirska, choć bardzo niechętnie, bo kompozycja Henryka Jabłońskiego po prostu się jej nie podobała, spełniła jego prośbę. Nieoczekiwanie "Pierwszy siwy włos" stał się jej największym hitem. 

Gdy po raz pierwszy wykonała tę piosenkę na żywo, publiczność wypełniająca po brzegi stołeczną Halę Gwardii wymusiła na niej oklaskami powtórzenie jej aż czternaście razy! Tymczasem Mieczysław Fogg... nagrał swoją wersję "Pierwszego siwego włosa" na płytę, która rozeszła się jak świeże bułeczki! 

Marta Mirska publicznie oskarżyła Fogga o kradzież. Nie mogła przeboleć, że przywłaszczył sobie jej piosenkę. Szkalowała go w wywiadach, nazywając złodziejem i nikczemnikiem. 

Mieczysław Fogg wiele razy prosił Mirską, by wybaczyła mu, iż nagrał "Pierwszy siwy włos". W końcu ubłagał ją o spotkanie w kawiarni hotelu Polonia. 

Wydawało się, że najpopularniejsza polska piosenkarka i najpopularniejszy polski piosenkarz wreszcie zakopią topór wojenny, ale - znana z porywczości Marta Mirska - wcale nie miała zamiaru pogodzić się z Foggiem. 

Zjawiła się na spotkaniu, zażądała, by zamówił dla niej setkę wódki, a potem chwyciła za leżący na stoliku widelczyk i zaczęła kłuć nim Mieczysława po rękach. Foggowi na pomoc rzucili się kelnerzy. Gwiazdor opuścił kawiarnię z obandażowanymi dłońmi. 

 "Tak zaczęłam go na********ć strasznie, łapy mu tak stłukłam, że aż się darł" - opowiedziała później Tadeuszowi Stolarskiemu, autorowi książki "Maria Mirska. Gloria i gehenna", z którym przyjaźniła się aż do śmierci. 

Po wydarzeniach w Polonii, o których szybko zrobiło się głośno w całej Warszawie, Mieczysław Fogg unikał Mirskiej jak ognia. Podobno odmawiał nawet udziału w koncertach składankowych, jeśli na liście wykonawców znajdowało się i jej nazwisko. 

W końcu jednak ich drogi znów się skrzyżowały. Przypadkiem wpadli na siebie w modnej stołecznej restauracji. Marta Mirska na widok Fogga podniosła do góry dłoń, w której trzymała... widelec!  Piosenkarz uciekł w popłochu. 

"Była zachwycona. Mówiła: Widzieliście państwo, jak spieprzał! Spuściłam temu trzęsidupie kiedyś łomot..." - relacjonował Tadeusz Stolarski. 

Na liście "wyczynów" pierwszej polskiej skandalistki były też pyskówki z Hanką Bielicką (doszło do tego, że Bielicka, widząc ją na ulicy, odwracała głowę i przechodziła w popłochu na drugą stronę), liczne awantury w miejscach publicznych (urządzała je zazwyczaj będąc pod wpływem alkoholu, a potrafiła w godzinę wypić litr wódki!) i zatargi z cenzurą (uwielbiała, śpiewając na żywo, zmieniać teksty swoich piosenek). 

W 1974 roku Marta Mirska postanowiła definitywnie zakończyć karierę, choć wciąż miała miliony fanów, a bilety na jej koncerty sprzedawały się na pniu. Tłumaczyła, że w dobie big-beatu po prostu nie widzi dla siebie miejsca na estradzie. 

Emilia Padoł w książce "Piosenkarki PRL-u. Spotkanie I" podaje inne powody przejścia Marty Mirskiej na artystyczną emeryturę: nałóg alkoholowy, ogromne problemy ze zdrowiem i kompletny brak odporności na środowiskowe animozje i towarzyskie gierki. 

"Wiedziała, że nie jest już w wieku, w którym może błyszczeć" - twierdzi z kolei autor biografii Marty Mirskiej. 

Ostatnie lata swojego życia Mirska spędziła... walcząc o przetrwanie. Została bez grosza przy duszy. Była bardzo chora, a w dodatku musiała zajmować się częściowo sparaliżowanym po udarze mężem. 

Praktycznie nie wychodziła ze swojego niewielkiego mieszkania przy Alei Wyzwolenia 9. Dzięki staraniom m.in. Bogusława Kaczyńskiego, który poświęcił Marcie Mirskiej jeden ze swych programów, fani przypomnieli sobie o niej i zebrali pieniądze, by opłacić jej opiekunkę. 

Pierwsza polska skandalistka zmarła - wycieńczona chorobami, depresją, biedą i alkoholem - 15 listopada 1991 roku. Wielki szlagier Marty Mirskiej "Pierwszy siwy włos" wciąż cieszy się ogromną popularnością. 

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy