Reklama
Reklama

Maryla Rodowicz odpowiada Dużyńskiemu! Mówi, co wie o jego kochance!

Maryla Rodowicz nie wytrzymała długo i znów odniosła się do słów męża, który zarzucił jej, że manipuluje faktami w dokumencie "Maryla. Tak kochałam". Biznesmen stwierdził, że jest zażenowany jej zachowaniem. W odpowiedzi piosenkarka kolejny raz opowiada o zdradzie i młodszej kochance. Zapewniła też, że nie zamierza schodzić ze sceny...

Maryla Rodowicz w dokumencie TVP na nowo odgrzała konflikt z byłym mężem. W filmie nie zabrakło gorzkich słów kierowanych pod adresem ojca jej syna. 

"Andrzej nie rozstawał się z telefonem, nawet w łazience. I codziennie o godzinie 22 szedł na górę, "bo coś tam". Zachowywał się inaczej, dla kobiety było to ewidentne, że coś jest na rzeczy. Jego tłumaczenia były dziecinne, że "więcej pracuje" - żaliła się. 

Dodała też, że podczas spotkań w sądzie nawet nie mówił jej "dzień dobry". Gwiazda nie chce mieć z nim więc nic wspólnego i "nie chce go widzieć".

Nie zabrakło też napomknięć o kochance męża...

"Mąż związał się z kobietą 40 lat młodszą, ale podobno dla mężczyzny to nie jest żadna przeszkoda. To, co mogli przeżywać moi partnerzy, to teraz ja przeżywam. To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba" - przyznała ze smutkiem.

W rozmowie z nami Dużyński stwierdził, że Maryla chciała go zdyskredytować w filmie, a większość jej wypowiedzi mijała się z prawdą. 

Reklama

"Nie będę komentować słów mojej byłej żony, ponieważ musiałbym odnosić się do poszczególnych wypowiedzi, które miały na celu zdyskredytowanie mnie. Chciałbym tylko przypomnieć, że sąd pierwszej instancji orzekł, po przesłuchaniu wielu świadków, których zresztą powołała Maryla, że nasze małżeństwo rozpadło się z winy obopólnej" - wyznał Dużyński.

Z kolei przyjaciele byłego męża Maryli wyjawili, że Andrzej nie wywiózł z domu "dwóch ciężarówek", tylko jedną małą furgonetkę i kilka pamiątkowych rzeczy, które należały do niego. Chodzi o biurko, szafę, dwa stoliki i trzy obrazy - w tym jeden, który namalował jego przyjaciel Franciszek Starowieyski. 

Zapewnili też, że mężczyzna zawsze pierwszy odzywał się do byłej żony na salach sądowych, ale ta nigdy nie odpowiadała...

Dużyński zażenowany filmem o Maryli

Biznesmen niespodziewanie w rozmowie z "Faktem" zaczął jednak komentować poczynania byłej żony. Wyznał, że nikt z TVP nawet do niego nie zadzwonił w sprawie filmu "Maryla. Tak kochałam".

"Nikt nigdy nie proponował żadnej możliwości wypowiedzenia się w filmie o Maryli Rodowicz. Nie mam żalu, ale jestem zażenowany wypowiedziami Maryli Rodowicz na mój temat, bo po pierwsze jest to naruszenie moich dóbr osobistych, a po drugie jest to nieprawda" - oburza się Dużyński.Twórcy filmu tłumaczyli się w tabloidzie, że nie chcieli, aby dokument przerodził się w konfrontację na ekranie byłych małżonków, dlatego nie zaproszono biznesmena. 

Jego stanowisko przedstawiła w filmie Maria Szabłowska, która była świadkiem powołanym przez Andrzej w rozprawie rozwodowej.

Rodowicz komentuje słowa Dużyńskiego: Mąż mnie zdradził

Na odpowiedź Maryli nie trzeba było długo czekać. W wywiadzie dla Plejady 

"Ja wyczytałam komentarz w internecie, że przyjaciel mówi, że był na korytarzu sądowym i widział, jak mój mąż mówi mi: »dzień dobry« i że wywiózł z domu nie dwie ciężarówki, tylko jedną furgonetkę. No co za bzdura w ogóle, takie rzeczy zmyślone. (...) Andrzej mówił, że nie będzie komentował, a jednak komentuje. Ja nie widzę żadnej swojej winy, bo to mąż mnie zdradził i odszedł, a nie ja od niego. Ale więcej nie chciałabym o tym mówić" - oznajmiła Maryla. 

Przy okazji wyznała też, co czuła, gdy dowiedziała się, że dokument o jej życiu okazał się hitem TVP. 

"Nie myślałam o oglądalności. Ja to widziałam wcześniej, ponieważ byłam na kolaudacji i wiedziałam, co mnie czeka. Wiedziałam, że będzie to wielkie wzruszenie, bo już na tej kolaudacji wszyscy płakali. Na szczęście potem byłam sama w domu, bo dzieci wyjechały - choć też oglądały - i mogłam wtedy sobie sama wylać łzy. To było bardzo wzruszające" - wyznała. 

Maryla dementuje. Nie kończy kariery

Odniosła się też do słów, które wypowiedziała w dokumencie, że to prawdopodobnie już ostatni opolski festiwal w jej udziałem, co przez widzów zostało odebrane jako zapowiedź jej zejścia ze sceny i przejścia na emeryturę. Pojawiły się też głosy, że ma to związek z pogarszającym się stanem zdrowia gwiazdy. 

Maryla postanowiła uspokoić więc Polaków, że na żadną emeryturę się nie wybiera i kariery nie kończy.

"Tak wtedy czułam. Miałam tam problemy, byłam bez głosu i bardzo cierpiałam, że nie mogę zaśpiewać tak, jakbym chciała. A poza tym, byłam już tam ponad 40 razy, więc to jest niezły wynik" - podkreśliła i jednocześnie przypomniała, że TVP "odmroziło" ją także na sylwestra.

"Właśnie za godzinę mam miarę kostiumu. Wszystko ze zdrowiem jest w porządku" - podsumowała. 


Zobacz też: 

Straszna przepowiednia Jackowskiego na 2022 rok. To stanie się już niebawem

Klaudia Halejcio pokazała urocze zdjęcia córki

Co z karami za Turów? Znamy stanowisko rządu

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy