Reklama
Reklama

Meghan i Harry przeżyli koszmar! Mało kto o tym wiedział!

Przelecieli z Kanady do Los Angeles prywatnym odrzutowcem tuż przed zamknięciem granicy z USA. Od kwietnia zaczęli nowe życie, jednak kosztowało ich to wiele nerwów i stresu. Do tej pory mało kto wiedział, jak wyglądała cała sytuacja. Okazuje się, że nie było kolorowo.

Był to dramatyczny, nocny lot, którego Meghan i Harry nie zapomną chyba do końca życia. 

"Granice się zamykały. Odwoływano połączenia. Musieli się wydostać z Kanady, bo wiedzieli, że z wielu względów nie chcą tam zostać" - wyjaśniały źródła "The Sun".

Oboje drżeli o zdrowie i bezpieczeństwo swoje, ale przede wszystkim swojego synka - Archiego.  Odetchnęli jednak z ulgą, gdy wysiedli na lotnisku w USA.

Początkowo książęca para zamieszkała w wynajętej rezydencji w Los Angeles i zajęła się poszukiwaniem ostatecznego lokum na malowniczym wybrzeżu w okolicy Malibu Beach. 

Reklama

Podobno w grę wchodzi teraz sześć rezydencji w pobliżu celebrytów takich jak Oprah Winfrey, George Clooney i Ellen DeGeneres. Wynajęcie takiego domu będzie kosztować parę od 25 tys. do 85 tys. dolarów miesięcznie, a zakup grubo ponad 30 mln dolarów! 

Meghan wychowała się w Kalifornii, chciała być blisko mamy Dorii Ragland i przyjaciół z Hollywood. Podłożyła już głos pod film Disneya o afrykańskiej rodzinie słoni i ma chyba nadzieję, że po okresie izolacji w złotej klatce Windsorów będzie mogła wreszcie wrócić do zajęć aktorskich! 

Gorzej z księciem Harrym. Były redaktor naczelny The Sun wróży konflikt w książęcym małżeństwie. Oto co mówił Kelvin MacKenzie: 

"Harry może skończyć niemal w roli lokaja. Kiedy w ich rezydencji zadzwoni telefon, to z pewnością nie do niego. Ich małżeństwo nie potrwa nawet tak długo jak niektóre moje" - szydził dziennikarz. 

***
Czytaj więcej na kolejnej stronie: 

Choć takie mało eleganckie przepowiednie są grubą przesadą, trudno uniknąć konkluzji, że nagły wyjazd książęcej pary do Kalifornii na początku pandemii, nie nastawił do nich pozytywnie królowej Elżbiety II i księcia Karola. 

Do tego ojciec Harry’ego rozchorował się na koronawirusa i syn mógł z nim porozmawiać tylko przez telefon. Ponoć Meghan zakazała mu zagranicznych wyjazdów... 

Na książęcą parę posypały się więc głosy krytyki. Dziennik The Times, piórem publicystki Clare Foges, oskarżył książęcą parę o brak wrażliwości. Zdaniem publicystyki lepiej by się stało, gdyby wrócili do  Frogmore Cottage w pobliżu Windsoru i żyli w izolacji tak jak miliony poddanych. 

"Zamawialiby jedzenie na wynos i od czasu do czasu wspierali moralnie chorych. Przeprowadzka pary właśnie teraz, to, delikatnie mówiąc, nietakt" - pisała Clare Foges. 

Jednym z mitów, na których opiera się popularność rodziny królewskiej, jest jej patriotyzm. Król Jerzy VI i jego żona Elżbieta (późniejsza Królowa Matka) stanęli podczas wojny na czele patriotycznego zrywu. Odmówili wyjazdu do Kanady, a swoje córeczki zamknęli na zamku Windsor. 

Królowa jeździła spotykać się z rodzinami ofiar nalotów do Wschodniego Londynu i wyraziła... radość, kiedy niemieckie samoloty zbombardowały jedno ze skrzydeł pałacu Buckingham. 

"Teraz będę mogła spojrzeć w twarz East Endowi" - mówiła Elżbieta.  

Wyjazd Harry’ego do odległej Kalifornii w godzinie narodowej próby (kiedy na koronawirusa umierało już codziennie kilkuset Brytyjczyków) jest przez wielu uznany za złamanie tradycji. Jeszcze niedawno pisano, że latem wybiorą się do Balmoral (przecieki pojawiły się już po wybuchu pandemii).

Nagły wyjazd do Kalifornii to posunięcie fatalne wizerunkowo. Wywołało ono już ponoć szok na dworze królewskim. Szanse na powrót Meghan i Harry’ego do rodziny królewskiej nagle stopniały jak marcowy śnieg. 

Trudno się dziwić, że po odmowie sfinasowania ich ochrony przez Kanadę i USA, zapał stracił także brytyjski rząd i rodzina królewska. Według The Times pałac Buckingham oficjalnie wyjaśnił parze, że nie mogą żyć poza granicami kraju, oczekując pokrycia przez podatników kosztów ochrony. 

Na razie w okresie przejściowym Meghan i Harry’emu będzie pomagać książę Karol (zaoferował już 2 mln funtów). Od kwietnia para zatrudnia prywatne firmy, bo Wielka Brytania wycofała swoich agentów. 

Po 31 marca księżna i książę stali się parą celebrytów na (dobrowolnym) wygnaniu. Trochę jak były król Edward VIII i pani Wallis Simpson... 

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Życie na Gorąco - Dworskie Życie
Dowiedz się więcej na temat: Meghan Markle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy