Reklama
Reklama

Meghan Markle i Harry zaskoczyli swoim zachowaniem. Okłamali wszystkich?!

Kupili posiadłość w Montecito. Wybór nowego domu kłóci się z wizerunkiem zaangażowanej w ekologię pary. Meghan Markle i Harry wiele miejsca w swoich przemowach poświęcili ekologii. Teraz jednak okazuje się, że najpewniej były to przemowy na pokaz, a oni sami nie do końca utożsamiają się z ideą dbania o klimat.

Na dobre zapuszczają korzenie w Kalifornii! Meghan (39 l.) i Harry (35 l.) kupili dom. Wybrali posiadłość na skraju miasta Santa Barbara, w Montecito. Po przeprowadzce do USA z Vancouver w Kanadzie para wynajmowała willę w Malibu w Los Angeles. 

Jednak chcieli mieć własny kąt. Montecito leży ok. 100 km na północ od Malibu, ok. 130 km od centrum Los Angeles. To jedno z najbardziej luksusowych miejsc w okolicy. Popularne wśród gwiazd. Mieszkają tam m.in. Gwyneth Paltrow, Jeff Bridges, Meg Ryan, Kevin Costner i Oprah Winfrey. 

Reklama

Posiadłości w Montecito zapierają dech w piersiach z wrażenia. Niektóre w śródziemnomorskim stylu, inne niczym angielskie pałace, ale i bardziej nowoczesne. Każda natomiast z ogrodem, basenem, a czasem nawet z własną winnicą. Wart kilkanaście milionów dolarów dom Meghan i Harry’ego nie odbiega od tych standardów. 

Willa książęcej pary stoi na działce o powierzchni blisko 1600 metrów kwadratowych. Otacza ją bujna roślinność, w tym ponad stuletnie drzewa oliwne. 

Ma kilka tarasów wypoczynkowych, zadbany trawnik, na którym 16-miesięczny syn Meghan i Harry’ego - Archie - może bezpiecznie dokazywać, a gdy podrośnie, czeka na niego plac zabaw z fikuśnymi zjeżdżalniami. W ogrodzie jest też kort tenisowy, domek herbaciany, domek gościnny z dwiema sypialniami, a w upalne dni rodzina ochłodę znajdzie w dużym basenie. 

Wewnątrz willi znajdziemy natomiast 9 sypialni, 16 łazienek, salon, jadalnię, doskonale wyposażoną kuchnię, salę gier i zabaw, siłownię i piwniczkę na wina. 

Bez wątpienia w Montecito Meghan i Harry będą wiedli wygodne życie. Choć jest coś, co w tej układance nie pasuje. I nie chodzi o to, że wybrali bardzo kosztowny w utrzymaniu dom, bo pieniędzy im nie brakuje. Ale wybór takiej posiadłości przez zaangażowanych w ratowanie planety ekologów, za jakich chcą uchodzić Meghan i Harry, budzi mieszane uczucia. 

Przecież aktywnie udzielają się w różnych fundacjach walczących o ochronę środowiska, brali udział w szczycie klimatycznym ONZ. Harry stwierdził nawet, że nie będą mieć więcej dzieci, bo i tak zasoby planety są dla ludzkości coraz mniejsze. 

A teraz ich trzyosobowa rodzina zamieszkała w willi z wielkim ogrodem. Żeby utrzymać soczyście zielony trawnik, kwietniki czy ogród różany w Kalifornii, trzeba lać na nie hektolitry wody. Utrzymanie ogromnego basenu przez cały rok - kolejne. 

Klimatyzacja w wielkim domu latem, którą zimą ze względu na chłodne noce zmienia się na podgrzewanie powietrza, pożera ogromne ilości prądu. Mało tego: zapewne kilka razy w tygodniu będą jeździć do Los Angeles na spotkania prywatne i służbowe, czy w odwiedziny do mamy Meghan. 

A auta mają też niezbyt ekologiczne. Cadillac, którym poruszają się najczęściej, pali nawet kilkanaście litrów benzyny na 100 km! Jak to więc jest naprawdę z ich troską o planetę?  

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Meghan Markle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama