Reklama
Reklama

Meghan Markle przeżywa bardzo całą sytuację! Chodzi o Archiego

Meghan Markle (38 l.) kocha synka najmocniej na świecie. Nic dziwnego, że chciałaby, aby jego pierwsze urodziny były wyjątkowe. Wiele jednak wskazuje na to, że była księżna musi zmienić wszystkie plany, a to ją załamuje.

Od samego początku robi to, co uważa za słuszne w kwestii rodzicielstwa i wychowania swojego syna. 

Nawet gdy jeszcze była członkinią rodziny królewskiej, Meghan Markle nie miała najmniejszego zamiaru postępować tak, jakby życzyła sobie tego królowa Elżbieta II (93 l.). 

Od początku wiedziała, że razem z Harrym (35 l.) chcą chronić prywatność syna i żadna etykieta dworska tego nie zmieni. 

Teraz, gdy już nie należą do rodziny królewskiej nie pokazują w ogóle synka i spędzają czas rodzinnie z dala od wścibskich fotografów. 

Wiadomo jednak, że Meghan i Harry rozpieszczają Archiego i pragnęli dla niego wyjątkowych pierwszych urodzin, które przypadają 6 maja. 

Wygląda jednak na to, że obecna sytuacja pandemiczna pokrzyżowała ich plany i z hucznych urodzin nici. 

Pragnęła, by mały Archie był otoczony rodziną w tym wyjątkowym dniu. Teraz obecność jego babci, Dorii Ragland stoi pod znakiem zapytania. 

"Meghan jest całkowicie załamana.W końcu jednym z głównych powodów, dla których zdecydowała się zamieszkać w Los Angeles, była bliskość mamy. Ze względu na swój wiek, Doria oczywiście musi być ostrożna, a Meghan i Harry ściśle przestrzegają wszystkich formalnych wytycznych dotyczących koronawirusa. Rozmawiają przez komunikatory prawie codziennie, ale oczywiście to nie to samo" - podaje informator "The Sun".

Ponoć rodzina królewska również jest zasmucona, że nie będzie mogła uczestniczyć w pierwszych urodzinach syna Meghan i Harry'ego. Teraz jednak najważniejsze jest bezpieczeństwo. 

Reklama

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Meghan Markle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy