Reklama
Reklama

Menedżer Dody domaga się pieniędzy

Rozpoczynają się spekulacje dotyczące rozstania Dody i jej menedżera Jarosława Burdka. Według najnowszych doniesień, szykuje się wojna o pieniądze.

15 sierpnia na oficjalnej stronie Rabczewskiej pojawiły się oświadczenia obu stron utrzymane w bardzo przyjaznym tonie. Burdek dziękuje Dodzie za "absolutnie wyjątkowe doświadczenie zawodowe", a ta podkreśliła, że ceni byłego menedżera za "uczciwość i profesjonalizm".

Kulisy rozstania mogą być jednak nieco inne. Jak dowiedział się "Fakt", Dorota już od dawna nie była zadowolona z pracy Burdka:

"Dorota płaciła mu całkiem sporą pensję i uważała, że może wymagać od niego więcej. Miała sporo zastrzeżeń do promocji swojej płyty" - zdradza informator gazety.

Reklama

Menedżer miał podobno zapis w umowie, który, w razie zakończenia współpracy, zapewniał mu trzymiesięczne wypowiedzenie i, rzecz jasna, trzymiesięczną pensję. Według informacji "Faktu" chodzi o kwotę 36 tysięcy złotych.

Burdek stanowczo domaga się pieniędzy. Doda jednak uważa, że jest już z nim rozliczona...

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Doda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama