Reklama
Reklama

Meryl Streep zachwycona polską aktorką. Nie może się nachwalić

​Choć Meryl Streep (71 l.) nie potrafi poprawnie wypowiedzieć nazwiska Grażyny Barszczewskiej, dobrze ją zna i wysoko ocenia jej dorobek aktorski. Hollywoodzka gwiazda uważa, że gdyby polska aktorka pracowała w Ameryce, już dawno miałaby na swoim koncie przynajmniej jednego Oscara!

Grażyna Barszczewska wiele razy mówiła w wywiadach, że był w jej życiu moment, gdy wszyscy porównywali ją do Meryl Streep. Bardzo jej schlebiało, bo uważa ją za najlepszą (z żyjących) aktorkę świata i zawsze marzyła, by kiedykolwiek choć na chwilę pojawić się na ekranie u jej boku.

Wybitny dramaturg, prozaik i scenarzysta Józef Hen w książce "Ja, deprawator" napisał o Grażynie Barszczewskiej, że gdyby była Amerykanką, oceniano by ją tą samą miarą, którą ocenia się właśnie Meryl Streep.

Grażyna Barszczewska - o czym nie wszyscy wiedzą - jest Meryl Streep doskonale znana i to już od trzydziestu lat!

Reklama

Hollywoodzka gwiazda przygotowywała się do roli w "Wyborze Zofii" (w 1983 roku dostała za nią drugiego w swej karierze Oscara), gdy w jednym z kin w Los Angeles trafiła na film "Wszystko, co najważniejsze" Roberta Glińskiego
z Grażyną Barszczewską jako... prezydentową Lwowa, która z damy przeobraża się w zniszczoną życiem kobietę.

"Na ekranie widzimy, jak moje włosy są ścinane prawie do gołej skóry nożycami do strzyżenia owiec. (...) Nie zawsze trafia się taka szansa przeobrażenia fizycznego na oczach kamery i widza, bez możliwości dubli czy innych sztuczek filmowych" - wspomina aktorka na łamach książki "Amantka z pieprzem".

Właśnie ta scena zrobiła ponoć na Meryl Streep tak piorunujące wrażenie, że długo nie mogła przestać o niej myśleć. Wkrótce po obejrzeniu filmu była gościem jednego z najpopularniejszych w Ameryce programów typu talk show i - zamiast opowiadać o swoich rolach - zaczęła wręcz rozpływać się nad Grażyną Barszczewską.

"Mój kolega z roku, mieszkający w Los Angeles Romek Marzec, zadzwonił do mnie cały szczęśliwy, że Meryl właśnie skomplementowała mnie w wywiadzie telewizyjnym. Następnego dnia z biura attaché kultury ambasady amerykańskiej dotarła ta informacja do mojej dyrekcji Teatru Polskiego. To było dla mnie megawyróżnienie" - opowiada Grażyna Barszczewska.

Ze słów Meryl Streep wynikało, że gdyby to od niej zależało, nagrodziłaby swą koleżankę po fachu z Polski Oscarem! Królowa Hollywood ponoć do dziś jest fanką polskiej aktorki i stara się śledzić jej karierę...

Grażyna Barszczewska wspomina ten moment jako jeden z najwspanialszych w życiu. Nie kryje, że bardzo chciałaby spotkać Meryl i osobiście podziękować jej za słowa, które przed laty sprawiły, że utwierdziła się w przekonaniu, iż dobrze zrobiła, wybierając zawód aktorki.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy