Reklama
Reklama

Michał Figurski przeprosił Minge! Projektantka wyjawiła, że chciała popełnić samobójstwo!

Ewa Minge (52 l.) wyjawiła, że celebryta przeprosił ją za niewybredny żart na temat jej twarzy. Projektantka w mocnym wpisie zdradziła, że przez hejt chciała się kiedyś zabić...

Michał Figurski swoim "żartem" na temat Minge wywołał w mediach niezłą burzę. (Więcej przeczytacie TUTAJ).

Na jego słowa szybko zareagowała sama projektantka, która nie kryła, że jest oburzona jego zachowaniem. 

Do sprawy włączyła się także Korwin-Piotrowska, która współprowadzi z nim audycję w tej niszowej rozgłośni. 

Karolina wściekła się głównie na portale plotkarskie, które jednomyślnie stanęły w obronie Minge. Dawna prowadząca "Magiel towarzyszki" zarzuciła mediom hipokryzję. 

Pod postem udzieliła się sama Ewa, która dogryzła Karolinie. 

"Co do jazdy wszystkich po wszystkich, to przypomnę, że prekursorem tego typu rzucania błotem po ludziach był Magiel Towarzyski - napisała projektantka. Tam także pojawiały się moje rysy twarzy. (...) Proszę już schować ten ton znudzonej nauczycielki, proszę przestać udawać nadinteligentną. Proszę uznać, że fajnie, iż ci, którzy kiedyś się znęcali, dziś zaczynają się temu przeciwstawiać" - napisała. 

Reklama

Potem projektantka zamieściła kolejny wpis na swoim Instagramie. Zdradziła w nim, że Figurski osobiście ją przeprosił, więc nie planuje iść z tym do sądu. 

"Pan Figurski mnie przeprosił osobiście. Nie mam siły na walki sądowe i marne odszkodowania za niewymierne straty. Musiałbym pozwać szeregi, które temat wyhodowały, przesiedzieć życie w sądach i udowadniać jak to boli, co straciłam i co ja taka nadwrażliwa skoro osoba publiczna jestem" - pisze. 

Ewa przez wiele lat była ofiarą hejtu, za co przyszło jej słono zapłacić. 

"Zawsze będę reagowała na hejt. Doświadczyłam osobiście wymiaru niewyobrażalnego, aby człowiek mógł to unieść. I był moment, że stałam kilka lat temu nad przepaścią. Zniszczono mi życie, zaszczuto mnie. Zachęceni przez nośne media ludzie, urządzili sobie krucjatę po mojej twarzy. W tym czasie ja walczyłam o życie. (...) Będąc z kilku powodów u kresu wytrzymałości, ciężko chora, obdarowana dodatkowo piętnem potwora i „wolnością” słowa zastanawiałam się czy nie zakończyć tej drogi zostawiając swoisty testament, który wskazałby palcem na morderców. Na szczęście moi synowie byli dla mnie wartością nadrzędną" - dodała. 

***


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy