Reklama
Reklama

Michał i Aleksandra Żebrowscy świętują! Wspaniałe wieści!

Wielka radość i święto w rodzinie. 20 czerwca Michał Żebrowscy (47 l.) i jego żona Aleksandra (32 l.) obchodzili 10. rocznicę ślubu, co zresztą ogłosili w mediach społecznościowych. Są szczęśliwi i spełnieni. Ale mają jeszcze jedno wielkie marzenie.

Choć jest bardzo zapracowany, nie wyobrażał sobie, by nie uczcić okrągłej rocznicy ślubu. Wiedząc, że w jego Teatrze 6. piętro trwają przygotowania do premiery nowej sztuki, nie mógł sobie pozwolić na dłuższy i egzotyczny wyjazd. Dlatego Michał Żebrowski zaprosił żonę Aleksandrę na romantyczny wypad do stolicy Francji. 

Paryż to miasto zakochanych, w którym oboje doskonale się czują. Spacerowali starymi uliczkami, bulwarami nad Sekwaną. Pili szampana, zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie na słynnym Pont des Arts, moście zakochanych, gdzie pary wieszają kłódki symbolizujące ich miłość aż po życia kres. 

Reklama

Cynową, 10. rocznicę uczcili godnie. Aktor ma bardzo dobry wzór, bo jego rodzice są razem już 57 lat! - Michał oświadczył mi się 3 miesiące po tym, jak zaczęliśmy się spotykać. Wtedy poznałam jego przyjaciół, którzy nigdy nie dali mi odczuć, że jestem "za młoda". Zresztą, na co dzień kompletnie nie odczuwam tych 15 lat różnicy. Może szybko się zestarzałam, może to Michał jest ciągle młody duchem - mówi z uśmiechem Aleksandra. 

Oboje z wielkim sentymentem wspominają swój góralski ślub. Odbył się na malowniczej polanie Rynias niedaleko Bukowiny Tatrzańskiej. To tutaj Michał wybudował dom. Choć pogoda nie dopisała, było deszczowo, humory wszyscy mieli znakomite. Co najważniejsze, aktor spełnił swe marzenie. 

- Od trzeciego roku życia jeździłem z rodzicami w Tatry. Jako 13-latek zobaczyłem ślub naszej sąsiadki, góralki. Patrzyłem zafascynowany. Taki góralski ślub chciałem mieć - wyznał. 

Na jego weselu na 150 gości było aż 80 górali, wielu seniorów, którzy pamiętali go jako dzieciaka. Michał miał 37 lat, kiedy powiedział swojej wybrance: "Tak". Długo szukał, trochę brakowało mu szczęścia w miłości. Był przekonany, że jest skazany na samotność, że skupi się tylko na pracy. - Kiedy już nawet pogodziłem się z tym, że nie znajdę bratniej duszy, pojawiła się Ola - wspominał. 

Tworzą dom pełen miłości i ciepła. Często rozbrzmiewa w nim śmiech, oboje mają duże poczucie humoru. Każdą wolną chwilę poświęcają synom, 9-letniemu Franiowi i Heniowi, który wkrótce skończy 6 lat. Od razu wiedzieli, że chcą mieć dzieci. Ola urodziła mając 23 lata, nie mogła się doczekać macierzyństwa. Michał okazał się wspaniałym ojcem, jako pierwszy wykąpał Frania po porodzie.

- Chłopcy mówią o mnie, że jestem śmieszna. Lubię się z nimi wygłupiać, co nie oznacza, że im na wszystko pozwalam. Pewna forma dyscypliny też jest dla nich dobra - tłumaczy Ola. 

Małżonkowie pragną mieć jeszcze jedną pociechę. - Mam nadzieję, że nasza rodzina się powiększy. Oboje pochodzimy z dużych rodzin. Co prawda, nie mogłabym mieć ośmiorga dzieci, jak moja mama. Nie czułabym się na siłach, żeby temu podołać i już bym raczej nie zdążyła - wyznaje. 

Jest szczęśliwą panią domu, ale nie żyje w cieniu Michała. Założyła firmę, stworzyła markę akcesoriów dla mam i niemowlaków pod nazwą "Francis & Henry" od imion synów. - Nie wiem, co zrobię, jak będziemy mieli kolejne dziecko - śmieje się Ola.

***

Zobacz więcej materiałów:


Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama