Reklama
Reklama

Michał Malitowski przeżył dramatyczne chwile. Jego czteroletnia córka została sama w innym kraju!

Niedawno Michał Malitowski (39 l.) przezwyciężył kontuzję i ciężką depresję, więc powinien unikać stresu. Będzie to jednak wyjątkowo trudne, biorąc pod uwagę niespokojny czas, jaki nastał. Wciąż ciężko mówić o spokoju, jeśli chodzi o stan ducha tancerza. Trudna sytuacja rodzinna, brak pracy i epidemia nie ułatwiają walki o zdrowie.

Ubiegły rok był dla niego niezwykle burzliwy. Tancerz doznał kontuzji pleców, która wyłączyła go z zawodu na długie miesiące, potem rozstał się z życiową i zawodową partnerką, zmagał się z depresją, miał myśli samobójcze i trafił na terapię. 

Na szczęście dzięki niej nie tylko pokonał chorobę, ale do tego się zakochał. Niespodziewanie dla wielu w kilka miesięcy po tamtych dramatycznych wydarzeniach poślubił Julię Phillips, również tancerkę.

Ze zdjęć, jakie publikują na Instagramie, wynika, że są bardzo szczęśliwi. Do tego żona jest dla jurora "Tańca z gwiazdami" wielkim wsparciem w wychowywaniu jego ukochanej jedynaczki, czteroletniej córki Lii, którą ma z byłą partnerką Joanną Leunis. 

Wydawało się, że życie zaczęło mu się układać. Wrócił do zawodu, krążąc po świecie między Polską, Londynem, gdzie mieszka, i Hongkongiem, gdzie ma szkołę tańca. Ale ten rok już pokazał, że nie będzie spokojniejszy od poprzedniego.

W wywiadzie dla "Twojego Imperium" opowiedział o tym, co przeżył z powodu koronawirusa.

Podczas ogłoszenia stanu pandemii przebywał w Polsce, gdzie nagrywał kolejne odcinki "Tańca z gwiazdami". Chwilę później zapadła decyzja o przesunięciu emisji polsatowskiego show na jesień.

"Rząd ogłosił plan zamknięcia granic. Ogarnęło mnie przerażenie, że nie zdołam wrócić do córki. Na lotnisku kłębił się tłum, my z Julią w nim... Bałem się tym bardziej że Lia była w Londynie sama, tylko z babcią. Joanna, moja była partnerka i mama Lii, pracowała na Ukrainie" - opowiada tancerz.

Czytaj na następnej stronie...

Reklama

Na szczęście udało mu się bezpiecznie dojechać do Londynu, gdzie restrykcje wprowadzono później niż w Polsce. 

"Podczas gdy Polacy siedzieli już zamknięci w domach, w Anglii wszystko było jeszcze otwarte. Nadal był obowiązek szkolny. A potem nagle: ciach, zostajemy w domach. I znowu czułem strach, że nie będę mógł widywać się z córką" - zdradził w dalszej części wywiadu dla "Twojego Imperium", przekonując, że poradzenie sobie z zaistniałą sytuacją wymagało dużego wysiłku.

Wynajął z żoną mieszkanie niedaleko domu, w którym mieszka jego córka z byłą partnerką. Ostatecznie podzielili się opieką, a mała Lia kilka razy w tygodniu odwiedza tatę.

"Jestem w Londynie w otoczeniu tych, których kocham, a to mnie uspokaja. Z Julią robimy wszystko, co w naszej mocy, by Lia jak najmniej odczuła tę sytuację. Żeby nie udzielił jej się lęk, niepewność, tęsknota, które przecież także odczuwamy. Bawimy się, tańczymy, bo Lia to uwielbia, dzwonimy do moich rodziców i siostry, z którymi córka jest bardzo związana" - czytamy w gazecie.

Dodatkowo tancerz znalazł sposób na zabezpieczenie finansów. Stworzył studio w domu, gdzie prowadzi lekcje tańca przez Internet.

"Należę do szczęśliwców, którzy mogą pracować" - skwitował. 





***

Zobacz więcej materiałów wideo:


Twoje Imperium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy