Reklama
Reklama

Michalina Olszańska: Znana matka chciała, żeby została lekarką. Zbuntowała się

Agnieszka Fatyga (58 l.) przez lata pragnęła tylko jednego: by córka nie poszła poszła w jej ślady. Michalina, zamiast lekarką, została jednak... aktorką.

Zdobyła serca polskiej widowni w latach 80., ale gdy 24 lata temu na świecie pojawiła się Michalina, nie było nic ważniejszego. Kariera piosenkarska i aktorska przystopowała. Wraz z mężem Wojciechem Olszańskim zadbała, by niczego dziecku nie brakowało.

Tata, pasjonat koni i organizator rekonstrukcji historycznych z udziałem kawalerii, uczył jazdy konnej. Mama tworzyła teatrzyki kukiełkowe i zapoznawała z dawnymi wierzeniami, podaniami, polskimi legendami. A gdy występowała, dziecko zawsze było w pobliżu.

Reklama

Nie było czasu na nudę. Grać na skrzypcach zaczęła jako 4-latka. Mama wprowadzała ją w świat sztuki. I tylko jednego nie chciała - by córka poszła w jej ślady. Gdy Michalina dostała się do szkoły muzycznej, wszyscy byli przekonani, że jej olbrzymi talent zaowocuje karierą skrzypaczki. Ale dziewczynka miała o wiele większy apetyt. Wieczorami spisywała historie, którymi od najmłodszych lat zasypywała ją mama. Bardzo łatwo przychodziła jej nauka języków obcych, próbowała sama komponować.

W końcu Agnieszka Fatyga zabrała 11-letnią córkę na scenę i razem wystąpiły przed wielką widownią. Nie peszyło jej zainteresowanie publiczności. A mimo to artystka wciąż miała nadzieję, że niebywale uzdolniona dziewczynka nie podzieli jej losu i... wybierze studia medyczne albo prawnicze.

Michalinę jednak pociągała sztuka, w takim zresztą środowisku się wychowywała. - Zawsze otaczały mnie książki, muzyka, filmy, więc wiadomo: dziecko kowala w sposób naturalny zaczyna się bawić młotkiem... - powiedziała w jednym z pierwszych swoich wywiadów.

Wchodząc w okres dojrzewania, uciekała od towarzystwa rówieśników i... pisała. Potrafiła nastawić budzik na 4.00 rano, by mieć więcej czasu na zapełnianie kartek drobnymi literami. Agnieszka Fatyga nie strofowała jej za to. Powstała pierwsza powieść 14-letniej wówczas Michaliny - "Dziecko gwiazd Atlantyda".

Dziewczynka tworzyła teksty piosenek, aż w końcu na poważnie zaczęła komponować muzykę. Coraz częściej też można było oglądać rodzinę w komplecie na scenie. Recitale autorskie Agnieszki Fatygi przy akompaniamencie nastoletniej córki i z artystycznym udziałem męża cieszyły się wówczas uznaniem. A mimo to Agnieszka Fatyga nie była zachwycona, gdy - po zrobieniu matury w szkole muzycznej - Michalina poinformowała ją, że zdaje egzaminy do Akademii Teatralnej im. Zelwerowicza. Innego zdania był mąż piosenkarki. To był pierwszy raz, gdy nie byli zgodni, jeśli chodziło o drogę córki.

Ojciec Michaliny, choć po ukończeniu PWST nie zagrał żadnej charakterystycznej roli, wiernie jej kibicował. Tym bardziej że Michalina brała już udział w wielu sesjach zdjęciowych i jako modelka szybko zdobyła uznanie. Równolegle zauważyli ją twórcy serialu "Barwy szczęścia". Zagrała w nim piosenkarkę Tinę - a miała dopiero 18 lat! Z małej dziewczynki wyrosła samodzielna kobieta.

Michalina ma na artystycznym koncie wystawę swoich obrazów i koncert solowy w Filharmonii Berlińskiej. Międzynarodową sławę zyskała za sprawą filmów "Córki dancingu" oraz "Ja, Olga Hepnarova".

Dzięki znajomości języka rosyjskiego dostała główną rolę w filmie "Matylda", który jeszcze przed premierą w Rosji wywołał mnóstwo emocji i sprzeciwów. Powód? Zagrała kochankę cara Mikołaja II, Matyldę Krzesińską.

- To rola baletnicy, księżniczki w pięknych sukniach, totalnie dobrej postaci, ukochanej cesarza. Wybuchła w związku z tym afera, bo Mikołaj II jest świętym w Kościele prawosławnym i nie może mieć kochanki - mówiła w wywiadach.

Kilka tygodni temu pracowała w Luksemburgu na planie międzynarodowego serialu TVP, ARTE i Netfliksa pod tytułem "18 - Clash of Futures". Wcieliła się w jedną z najsłynniejszych w Hollywood Polek, która jako Pola Negri (†90) podbiła serca takich gwiazd jak Rudolf Valentino (†31) i Charlie Chaplin (†88). Małgorzata Zajączkowska zagrała jej matkę - Eleonorę Chałupiec.

Cena olbrzymiego jak na 24-latkę sukcesu jest jednak wysoka. Michalina od dawna żyje w drodze z hotelu do hotelu, w domu będąc niezwykle rzadkim gościem. Ale nigdy nie opuściła jeszcze Dnia Matki. Agnieszka Fatyga pogodziła się w końcu z tym, że jedynaczka nie będzie cenioną lekarką. Jest dumna z jej osiągnięć artystycznych, ale za jednym bardzo tęskni.

- Chciałabym, żeby moje wnuki mówiły po polsku... - przyznała podczas jednego z występów. Ale na młodszych członków rodziny przyjdzie jej poczekać. Michalina zaręczona jest ze starszym o 6 lat adwokatem Bartoszem, ale o dzieciach na razie nie myślą.

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy