Mietek Szcześniak mógł odnieść międzynarodowy sukces. Nagle jego plany legły w gruzach
Mieczysław Szcześniak jest jednym z najbardziej cenionych kompozytorów w kraju. Artysta ma na swoim koncie wiele sukcesów, jednak jak się okazuje, ciągłe mu mało. Jakiś czas temu muzyk próbował ruszyć z dwoma nowymi projektami, które ostatecznie nie ujrzały światła dziennego. Po czasie Szcześniak postanowił wyjawić, dlaczego tak się stało. Nie szczędził ostrych słów wobec osób z branży.
Być może mało kto wie, ale Mietek Szcześniak kilka lat temu zaangażował się w dwa projekty muzyczne, które koniec końców nie ujrzały światła dziennego. Artysta w podcaście "Złota Scena - Legendy Showbiznesu" pokusił się o skomentowanie tej sytuacji. Przyznał, że w jego opinii jest to wynikiem zdominowania rynku medialnego przez klikalność oraz brakiem zainteresowania takimi projektami ze strony wydawców.
Mietek Szcześniak wyjawił, że jednym przedsięwzięć, którego nie udało się zrealizować, była płyta z jazzowymi standardami dla dzieci, nagrana z pianistką Joanną Gajdą.
"Zrobiliśmy płytę z jazzowymi standardami dla dzieci - ale dla dzieci w języku polskim. Jak wujek śpiewa razem z dzieciakami. Asia napisała świetne, inteligentne, śmieszne teksty" - wyznał we wspomnianym wcześniej podcaście.
Mietek Szcześniak, przygotowując materiały na płytę, czuł w sobie ogromną odpowiedzialność. Miał też w tym misję edukacyjną, ponieważ chciał, by dzieci mogły zaznajomić się z utworami, które niosą prawdziwą wartość.
"Chciałem, żeby następne pokolenie wiedziało, co to jest Miles Davis, Horace Silver, Adderley, Hancock. To taka historia jazzu. To była moja misja - podać standardy w sposób inteligentny, by dzieci powiedziały: 'To są piosenki mojego dzieciństwa’" - przyznał.
Drugi projekt Mietka Szcześniaka, który nie ujrzał światła dziennego, miał mieć dużo większy rozmach. Artysta zaprosił do współpracy amerykańską wokalistkę i producentkę Wendy Waldman, chór gospelowy Life Choir z Los Angeles oraz producenta HB Barnuma, który przez lata współpracował z Arethą Franklin, Frankiem Sinatrą czy Jackson Five.
"Zrobiliśmy piosenki w stylu bluesowo-soulowo-gospelowym, które brzmią jak stare, ale są nowe. Chór był aranżowany przez HB Barnuma. Świetny człowiek. Jeszcze o nim usłyszycie" - przyznał muzyk.
Mimo ogromnego potencjału i szansy na międzynarodowy sukces i ten projekt Mietka Szcześniaka nie został zaakceptowany przez wydawców. Ci nie do końca wierzyli w to, że publiczność zachwyci się takim rodzajem muzyki.
"Z jedną z wielkich firm w Polsce rozmawiałem. Mówię: nagrywam płytę z chórem. A on: 'A co to jest gospel?’. Nie wiedzieli, co z tym zrobić. Nie posłuchali nawet. To podkopuje wiarę w człowieka. Bo ktoś na takim stanowisku powinien przynajmniej wiedzieć, z czym ma do czynienia" - przyznał z rozgoryczeniem artysta.
Współautor "Dumki na dwa serca" kiedyś może spróbuje własnymi siłami wydać obie płyty. We współpracę z dużymi firmami już nie wierzy.
"To są problemy życia w komercji. Słupki muszą się zgadzać. A przecież do wszystkiego trzeba mieć pasję" - dodał gorzko.
Zobacz też:
Mietek Szcześniak uciekł od zgiełku miasta. W wiejskiej posiadłości odnalazł prawdziwą pasję
Mietek Szcześniak wyjawił prawdę o swoim domu. Oto co się w nim wyprawia
Mietek Szcześniak uważa Edytę Górniak za diwę. Ale to nie wszystko