Reklama
Reklama

Minge: Podrywał mnie Berlusconi

Egzotyczna uroda Ewy Minge, nazywanej nieraz "polską Włoszką", nie pozostała obojętna Włochom, nawet tym z najwyższych szczebli rządowych. Projektantka wspomina, że jej urokowi uległ sam Silvio Berlusconi.

Ewa Minge, polska projektantka, która odniosła międzynarodowy sukces - zwłaszcza we Włoszech - uważa ten kraj za miejsce, do którego powinna wybrać się każda kobieta podczas jesiennej depresji.

"Kocham Włochów za to, jak zachwycają się kobietami i sprawiają, że są one zwiewne, kobiece, eteryczne - od rana w szpilkach, na obcasach" - mówi projektantka.

"Chyba takim najgłośniejszym podrywaczem w mojej historii był Silvio Berlusconi, który - że tak powiem - popełnił faux pas. W krajach anglosaskich byłoby to nie do pomyślenia, natomiast jemu oczywiście zostało to wybaczone" - opowiada Ewa.

Reklama

"Kiedyś otrzymałam medal przyznawany przez mera Rzymu, imienny - ja, Ewa Minge - za zasługi dla Wiecznego Miasta. I dostałam go z rąk Silvio Berlusconiego. Znalazłam się wśród ośmiu osób z całego świata, które zostały w ten sposób wyróżnione."

"Później, tak troszkę prywatnie, Silvio mnie poprosił o numer telefonu. Ja mu tego numeru oczywiście nie dałam i zwróciłam uwagę, że jest żonatym człowiekiem, na co on odparł, że zadzwoni do mnie, jak się rozwiedzie" - powiedziała PAP projektantka.

Okazało się, że ta dwuznaczna sytuacja spotkała się z szerokim odzewem mediów.

"Następnego dnia moja menadżerka budzi mnie i mówi: Minge! Minge! Minge! Nie schodź na dół! Tłum ludzi pod hotelem, proszę cię nie schodź na dół! Ja oczywiście pierwsze, co zrobiłam, to zjechałam windą na dół, a potem pierwsze, co zrobiłam, to uciekłam windą do góry."

"Okazało się, że La Republica na głównej stronie politycznej napisała, zamieszczając moje duże zdjęcie: Bellissima stylista la Polacca, przyszła first lady, następczyni obecnej żony Berlusconiego. Było to dwa tygodnie po tym, jak Berlusconi pokazał się po liftingach i tych wszystkich przeszczepach. W kuluarach zastanawiano się potem, czym to jest spowodowane, że on się tak upiększa. No i padło na mnie" - opowiada Ewa Minge.

Projektantka nie zraziła się jednak do Włochów.

"Kocham ich za to, że każda kobieta, niezależnie jak wygląda, słyszy: Wow, bella, bellissima. Wtedy każda z nas czuje się piękna. Zawsze mówię swoim koleżankom - jeśli masz jesienno-zimową depresję - do Italii! Dwa razy tam i z powrotem przez włoską ulicę i od razu poczujesz się dowartościowana".

PAP/pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Minge
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy