Reklama
Reklama

Musiał: Nie pchałem się na idola

Znany z serialu "Rodzinka.pl" Maciej Musiał opowiada "SHOW" o tym, jak radzi sobie z popularnością. "To jest męczące. Muszę się ciągle kontrolować. Nie mogę 'zaszaleć' jak ludzie w moim wieku" - mówi.

Niebawem twoja osiemnastka. Podobno szykujesz dużą imprezę. Ile osób w końcu zaprosisz?

Maciej Musiał: - Jeszcze się waham. Albo bardzo dużo albo tylko najbliższych znajomych. To zabawne, bo ostatnio dostaję SMS-y od dziennikarzy, którzy pytają, czy też mogą przyjść. Co chwilę poznaję też nowych ludzi i każdy mówi: "O, słyszałem, że robisz osiemnastkę". To mnie trochę przeraża. Przecież to moje prywatne urodziny.

Po osiemnastce będziesz miał już dostęp do pieniędzy, które przez lata zarobiłeś. Co sobie sprawisz?

Reklama

M.M.: - Pierwszą rzeczą, którą sobie kupię, będzie garnitur, skrojony na miarę. Przyda się na Oscarach (śmiech).

Wyprowadzisz się od rodziców?

M.M.: - Chciałbym, ale wiem, że rozsądniej byłoby zostać. Pewnie wyprowadzka na dobre by mi nie wyszła. Może na próbę wynajmę jakieś mieszkanie, żeby po miesiącu wrócić. Rodzina to fajna rzecz.

Chodzisz do jednego z najlepszych warszawskich liceów. Jak nauczyciele reagują na prasowe doniesienia, że już "palisz i pijesz"?

M.M.: - Pamiętam, że kiedy zobaczyłem tę okładkę, od razu powiedziałem o tym mamie. Ona w związku z tym postanowiła się do mnie nie odzywać... Potem zadzwoniłem do Tomka Karolaka. Zaspany powiedział tylko: "Wyluzuj Maciek, nic się nie stało". Potem poszedłem do szkoły. Pokazałem to wychowawczyni. Byłem pewien, że się wkurzy, ale zareagowała super. Uśmiechnęła się i powiedziała, żebym się uspokoił.

Powiedz szczerze: palisz i pijesz?

M.M.: - Nigdy w życiu nie kupiłem własnej paczki papierosów. Owszem, zdarzyło mi się poczęstować. I tyle. Dopóki mnie łapią tylko z tym, to jest ok.

Wiesz, że masz duży wpływ na nastolatków?

M.M.: - Tak, chociaż ja nigdy nie pchałem się na idola. To media go ze mnie zrobiły.

Czujesz z tego powodu presję?

M.M.: - To jest męczące. Muszę się ciągle kontrolować. Nie mogę "zaszaleć" jak ludzie w moim wieku. Mam też wyrzuty sumienia, że np. tak rzadko robię wpisy na blogu. Wiem, że niektórzy na to czekają.

À propos twojego bloga. Ostatnio natknęłam się na wpis o "epic fail" i "elitarnych dupeczkach". Wyjaśnisz, o co chodzi?

M.M.: - Ten post, w którym o nich pisałem, był bardzo poetycki i natchniony (śmiech). Pamiętam, że któregoś dnia wróciłem wieczorem z planu i miałem się uczyć. Zamiast tego spędziłem pięć godzin w internecie! Straciłem czas, oglądając durne filmiki na YouTube i zdjęcia dziewczyn. Stwierdziłem, że to totalne szaleństwo, stąd mój wpis na blogu. "Epic fail" to właśnie śmieszne filmy na YouTube, a "elitarne dupeczki" to taka strona, gdzie wrzuca się zdjęcia ładnych dziewczyn.

W tobie kochają się setki ładnych dziewczyn! To pewnie łechce próżność.

M.M.: - Nie rozpiera mnie z tego powodu duma. Raczej mnie to zawstydza. Koledzy często mają ze mnie ubaw. Oczywiście popularność bywa miła. Sam byłem kiedyś zafascynowany Miley Cyrus. Nawet napisałem do niej list. Nie dostałem odpowiedzi. Ale przynajmniej przez rok pilnie uczyłem się angielskiego. Jestem jej więc wdzięczny.

Czujesz się gwiazdą?

M.M.: - Hm, zawsze mówiłem, że nie, bo mam wrażenie, że "gwiazda" to pejoratywne określenie. Nie czuję się gwiazdą. Choć rzeczywiście jestem rozpoznawalny. Przyszło to całkiem niedawno. Pamiętam, że jeszcze parę miesięcy temu mówiłem, że ludzie wcale mnie nie rozpoznają. Ale to się ostatnio zmieniło.

Ta popularność cię cieszy czy zaczyna męczyć?

M.M.: - Chwilami cieszy. Ale faktycznie, niedawno zrozumiałem, jak wielką wartością jest prywatność. Zrozumiałem to w momencie, w którym ją utraciłem. Kiedy zobaczyłem pewną gazetę z moim zdjęciem na okładce. Współczuję tym, którzy codziennie są śledzeni przez paparazzi. Ale są i dobre strony popularności - mogę się wkręcić na każdą imprezę (śmiech).

Masz parcie na szkło?

M.M.: - Nie, ale jestem uzależniony od grania. Kiedy byłem młodszy i już spróbowałem aktorstwa, codziennie pytałem rodziców, czy nie mają jakichś informacji o castingach. Wczuwanie się w emocje, których na co dzień nie pokazujesz, jest wyjątkowym doświadczeniem. Plan filmowy pozwala na rzeczy, których normalnie nie robisz.

Czujesz się swobodnie w świecie show-biznesu?

M.M.: - Nie. Zdecydowanie nie. Owszem, w pewnym momencie zacząłem chodzić na imprezy. Trochę z przymusu. Ale te bankiety, ci ludzie, cały ten świat jest bardzo specyficzny. To, czy ktoś darzy cię sympatią, kompletnie nie zależy od tego, jaki jesteś jako człowiek. Często są to nieszczere relacje. Oczywiście nie generalizuję. Po prostu każde środowisko rządzi się swoimi prawami. Brutalnymi w tym wypadku, ale tak już jest.

- Jednocześnie świat show-biznesu może też wpływać na ludzi pozytywnie, bo stymulująco. Ja na przykład zawsze miałem nieporządek w pokoju i nigdy nie interesowała mnie moda. Tymczasem odkąd zacząłem chodzić na pokazy, całkowicie zmienił się mój stosunek do niej. Wciągnąłem się w to.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Do tego stopnia, że zostałeś projektantem?

M.M.: - Nie do końca. Zaprojektowałem parę rzeczy z nową firmą odzieżową. Robimy bardzo fajne bluzy i legginsy. To niesamowite, kiedy sam mogę stworzyć rzecz, którą chciałbym nosić. Coś odjazdowego, czego nie ma w popularnych "sieciówkach".

Od czego to się zaczęło?

M.M.: - Pojechałem na Fashion Week do Łodzi i poznałem tam znane blogerki modowe, m.in. Maffashion (Juliett Kuczyńską) i Jessikę Mercedes. One są niesamowite! Bije od nich mocna energia. Pokazały mi, że modą można się fajnie bawić.

Projektujesz, piszesz książkę...

M.M.: - Tak, pisałem, piszę. Miałem ją zamiar wydać, zanim skończę osiemnaście lat. Przed wakacjami napisałem sto stron. Później jakoś się zablokowałem i nie wiem, czy zdołam ją dokończyć.

O czym jest ta książka?

M.M.: - To powieść o chłopaku z małego miasteczka, który gra na fortepianie. Dostaje stypendium w Akademii Muzycznej w Warszawie. Trafia do barwnego, ale trochę nieciekawego środowiska.

O czym jeszcze marzysz?

M.M.: - Teraz najbardziej chciałbym odpocząć. Żyję w totalnym chaosie. Każdego dnia wstaję o innej porze, nie mam stałego rytmu dnia. Codziennie pochłaniają mnie zupełnie inne zajęcia. Niestety, rzadko bywam w szkole, bo zaliczam wszystkie przedmioty hurtowo. No, zaliczam to dużo powiedziane. Ostatnio jest z tym ciężko. I powiem szczerze, jestem trochę zmęczony.

- Miałem tydzień wakacji i zapowiada się, że nie będę miał ferii. A z takich odpałowych marzeń, to wyprawa do Stanów. Tak zupełnie anonimowo. Popracować, pojeździć tirem po bezkresnych drogach. Co noc inny motel, co noc nowi ludzie. I żadnych fotoreporterów.

Myślisz o aktorstwie na poważnie?

M.M.: - To zawód niepewny. Możesz być dobry i nie grać, a możesz być zły i grać. Jeżeli będę dalej grał, to na pewno pójdę do akademii teatralnej i jeszcze na drugi kierunek, by mieć back-up. Myślałem nad rehabilitacją, bo dobrze masuję...

Studia w Polsce czy za granicą?

M.M.: - Chodziło mi po głowie, żeby studiować aktorstwo w Londynie, chociaż wiem, że może być ciężko. Podobno startuje tam ponad piętnaście tysięcy osób na dwadzieścia osiem miejsc! Ale jak ma się udać, to się uda (śmiech). Spróbuję, co mi tam.

Chcę cię jeszcze zapytać...

M.M.: - Wiem o co: czy mam dziewczynę? Jaki jest mój ideał dziewczyny? Jak sobie radzę ze szkołą?

Nic z tych rzeczy. Chciałam zapytać o krągłe Włoszki. Pisałeś o nich na swoim blogu. Mam wrażenie, że wypowiadasz się o sprawach intymnych w sposób bardzo swobodny.

M.M.: - No tak, podobno jesteśmy takim bezwstydnym pokoleniem (śmiech). Trzeba chwalić to, co ładne. A krągłe Włoszki, kurczę, takie są...

Polki też ci się podobają?

M.M.: - Oczywiście. Ostatnio widziałem film "Gangster". Gra w nim Mia Wasikowska - ona ma bardzo nietypową urodę i to jest jej mocną stroną.

Czyli dziewczyna o nietypowej urodzie ma szansę "zapełnić pustkę w twoim sercu"?

M.M.: - Masz na myśli mój megażenujący post na Facebooku: "Pustka w moim sercu, kto ją wypełni". Koledzy pytali "Maciek, Boże, co ty wypisujesz?". A to była część akcji WOŚP-u. Czasem angażuję się w takie akcje. Najbardziej poruszyły mnie Wioski Dziecięce. Byłem tam i zaprzyjaźniłem się z tymi dzieciakami. Dlatego charytatywnie zaprojektuję też bransoletki Missiu. Dochód z ich sprzedaży idzie właśnie na Wioski. Chciałbym znowu je odwiedzić.

- Chcę też zaprojektować dla nich swój wzór bransoletek. A wracając do serduszek, wypełnia się je pikselami, logując się na stronie WOŚP-u.

Wyobrażam sobie, że kiedy twoje fanki to przeczytały, to ich serca zabiły mocniej.

M.M.: - Wiem, miałem opory przed wrzuceniem tego posta, ale to była część kampanii. Parę znanych osób wrzuciło taki sam post na swoich kontach. Pustka w sercu - mocne, prawda? 

Justyna Kasprzak

26/2012

Show
Dowiedz się więcej na temat: Maciej Musiał | Rodzinka.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy