Reklama
Reklama

"Nie chcę pracować za debiutanckie stawki"

Aktorka Joanna Orleańska, była asystentka posła Biernackiego w "Złotopolskich", założyła firmę producencką. O jej pomyśle na hollywoodzką karierę w Polsce oraz dojrzałych aktorkach, które w kinie mają coraz więcej pracy, rozmawia z Pap Life.

PAP Life: - Czy zajęcie się produkcją filmową to dobry sposób na spędzenie wolnego czasu?

J.O.: - Dla mnie siedzenie w domu i czekanie na propozycje to strata czasu. Zawsze miałam ogromną potrzebę niezależności, a aktorstwo jest zawodem, w którym zależymy od innych. Wiedziałam, na jaki zawód się piszę, ale potrzeba realizowania swojej twórczości spowodowała, że zajęłam się produkcją.

- Nie oznacza to, że zrezygnuję z aktorstwa. Mam zamiar, wzorem aktorek europejskich lub hollywoodzkich, wyprodukować film, w którym mam marzenie zagrać. Ma to związek z tym, że producenci nie zawsze dają pieniądze na filmy, w których chcielibyśmy wystąpić. Przykładem jest Salma Hayek, która marzyła, żeby zagrać Fridę i sama sobie wyprodukowała ten film.

Reklama

PAP Life: Hollywoodzka kariera jest w Polsce możliwa?

J.O.: - Niestety nie, ponieważ w Polsce nie ma takich pieniędzy i możliwości jak w USA. Produkcja filmowa to w Stanach druga co do wielkości gałąź przemysłu. U nas film, to cały czas sztuka, a na kulturę i sztukę nie ma jak wiadomo nigdy pieniędzy. Mimo to myślę, że dla ludzi, którzy chcą coś zrobić, świat stoi otworem. Jeżeli mamy potrzebę wyrażania siebie, to nie ma co się użalać, tylko trzeba brać sprawy w swoje ręce. Tak jest w moim przypadku.

PAP Life: - Myśli pani o karierze w Stanach?

J.O.: - Fascynuje mnie Europa. Jest mi dobrze tu, gdzie jestem. Bliżej jest mi do Włoch niż do Hollywood. Poza tym w moim wieku aktorki zazwyczaj kończą karierę, a ja, o ironio, dostałam w tym roku nagrodę za debiut po 10 latach pracy w zawodzie... Właściwie myślę, że w Polsce jest wszystko możliwe. Mam nadzieję, że po tej nagrodzie nie będę dostawała debiutanckich stawek...

PAP Life: - Skoro debiut, to jeszcze dużo ciekawych ról przed panią...

J.O.: - Mam nadzieję (śmiech). Cieszę się, że aktorki w moim wieku mają teraz dużo ciekawych propozycji: Magda Boczarska w "Różyczce", Urszula Grabowska w "Joannie", czy ja w "Zwerbowanej miłości". Cieszę się, że mamy szansę pełniejszego zaistnienia, a nie tylko grania dziewczyny gangstera, która jest dodatkiem do głównego bohatera. Życzę sobie, żeby było tak częściej.

- Na całym świecie istnieje trend, że nie tylko kobiety piękne, młode i po botoksie są atrakcyjne. Widzowie mają ogromną potrzebę dojrzałości. Dzisiaj kobiety są bardziej interesujące od mężczyzn. Są silniejsze, niezależne, dynamiczne i to o nich powinno się robić filmy.

Rozmawiała: Dominika Gwit (PAP Life)

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Orleańska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama