Reklama
Reklama

Ojciec córki Weroniki Rosati przerywa milczenie! Szokujące słowa!

Robert Śmigielski w końcu odniósł się do oskarżeń Weroniki Rosati. Słynny ortopeda wszystkiemu zaprzecza...

Wywiad Weroniki Rosati dla "Wysokich Obcasów" wywołał istną burzę. 

Przypomnijmy tylko, że aktorka oskarżyła ojca swojej córki o przemoc "psychiczną i fizyczną".

"Gdy próbowałam zadzwonić na policję, wyszarpał mi telefon. Raz się dodzwoniłam, nie przedstawiłam się, zrezygnowałam. Co miałam powiedzieć? Weronika Rosati zgłasza, że partner ją uderzył? Uderzał wielokrotnie. W twarz, w rękę. Uderzył mnie też, jak byłam w zaawansowanej ciąży, a potem, gdy trzymałam córeczkę na rękach" - opowiadała. 

W całym wywiadzie oskarżeń była masa. Sama Weronika po ukazaniu się wywiadu poinformowała, że złożyła doniesienie na policję.

Reklama

Teraz głos w sprawie w końcu postanowił zabrać Śmigielski. W oświadczeniu przesłanym portalowi WP Kobieta dementuje słowa Rosati. 

"W związku z wywiadem, który w ubiegłym tygodniu ukazał się na łamach magazynu 'Wysokie Obcasy', a w szczególności wielu nieprawdziwych informacji na temat mojej osoby oraz mojej relacji z byłą partnerką życiową, w trosce o dobro wszystkich moich bliskich, pragnę oświadczyć:

- Weronika Rosati skutecznie uniemożliwia mi utrzymywanie kontaktów z naszą córką, a jej żądania finansowe eskalują z każdym dniem, co zmusiło mnie do wkroczenia na drogę sądową,

- nie stosowałem wobec Weroniki Rosati przemocy fizycznej, psychicznej, ani ekonomicznej,

- była partnerka od początku naszej znajomości jest w pełni świadoma mojej sytuacji rodzinnej, co nie stanowiło dla niej przeszkody w utrzymywaniu ze mną bliskich relacji,

- zarówno przed narodzinami córki Elizabeth, jak i po jej przyjściu na świat, zapewniałem regularne wsparcie finansowe, które trwa nieprzerwanie do dzisiaj.

Ortopeda zaznacza też, że chce mieć kontakt z córką, ale jej matka skutecznie mu to uniemożliwia. Zapewnia też, że płaci alimenty! 

"Nie jest prawdą, że nie interesuję się Elą oraz nie angażuję w zapewnienie jej odpowiednich warunków życiowych. 

Od jej narodzin regularnie przekazuję Weronice do dyspozycji środki finansowe. Obecnie regularnie wypłacam Weronice środki na utrzymanie Eli, w wysokości odpowiadającej świadczeniom wypłacanym na wszystkie moje małoletnie dzieci, o czym świadczą zgromadzone dowody przelewów" - zaznacza. 

Śmigielski odniósł się także do oskarżeń o stosowanie przemocy wobec aktorki. Przyznaje, że dochodziło do kłótni, ale były one spowodowane głównie przez "wysokie oczekiwania finansowe Weroniki, którym trudno było sprostać".

"Chcę z całą mocą zaprzeczyć doniesieniom mojej byłej partnerki dotyczącym stosowania przemocy fizycznej. Nie uderzyłem Weroniki, ani kiedy była w ciąży, ani po porodzie, czy też tym bardziej, kiedy trzymała na rękach Elę. Często dochodziło między nami do kłótni, w trakcie których z obu stron padało wiele gorzkich, mocnych słów. Nasz związek miał wysoką temperaturę. Równie nieprawdziwe są zarzuty dotyczące przemocy ekonomicznej. Dysponowaliśmy wspólnym kontem, zasilanym wyłącznie z moich przychodów. Ze względu na zobowiązania finansowe wobec moich dzieci z poprzednich związków, nie byłem w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom finansowym Weroniki. Jednak zawsze dbałem, by na naszym koncie znajdowały się środki, gwarantujące nam spokój i stabilność" - informuje.

Śmigielski przekonuje też, że Weronika od początku znała jego sytuację rodzinną. Ponoć niechętnie patrzyła na jego kontakty z dziećmi z poprzednich związków! 

"Od początku naszej relacji Weronika była w pełni świadoma mojej sytuacji osobistej. Poznała moje najmłodsze dzieci. Była z nimi w dobrych, wręcz przyjacielskich stosunkach. Niestety w miarę rozwoju naszego związku jej stosunek do mojej przeszłości uległ drastycznej zmianie – zwłaszcza podejście do przyrodniego rodzeństwa Eli. Głównym problemem był zawsze mój wysoki poziom zaangażowania emocjonalnego w ich wychowanie. Często w tle pojawiała się również niechęć do dalszego finansowania moich bliskich z poprzednich związków. Co oczywiste, w tej kwestii nie zamierzałem jednak ustąpić, co często było powodem kłótni między mną a Weroniką" - dodaje. 

Lekarz przyznał, że faktycznie miał pewne problemy z oglądaniem Weroniki w scenach seksu, dlatego wyrażał swoje niezadowolenie, gdy takie oferty ról przyjmowała. Zapewnia jednak, że nie ingerował w jej karierę i zostawiał wolną rękę! 

"Jest prawdą, że wyrażałem obiekcje co do jej pewnych kontaktów zawodowych oraz udziału w scenach erotycznych. Sugerowałem, żeby wybierała role, w których będzie mogła pokazać i rozwijać swój warsztat aktorski. W trakcie naszych dyskusji nawiązywałem do rozmów ze znajomymi z branży, którzy zwracali uwagę, że kariera aktorska, oparta na eksponowaniu ciała, nie jest długotrwała – fragmenty tych rozmów, wyrwane z kontekstu, Weronika wykorzystała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów". Weronika nie otrzymywała propozycji, które byłyby zbliżone do jej aspiracji, co negatywnie wpływało na nasze rozmowy i atmosferę w domu" - zdradza. 

Na koniec zaapelował do Weroniki, by nie opowiadała o ich prywatnych problemach na łamach prasy. Oznajmił, że będzie walczył o swoje dobre imię!

"Mając na względzie dobro moich dzieci, jak również przez szacunek, jakim darzyłem Weronikę Rosati, jako byłą partnerkę oraz matkę mojego dziecka, wstrzymywałem się od publicznej wymiany zdań z Weroniką. Jednak skala i powaga fałszywych oskarżeń kierowanych pod moim adresem przez Weronikę w wywiadzie opublikowanym na łamach 'Wysokich Obcasów', zszokowały mnie i zmusiły do zajęcia stanowiska w tej sprawie. Mam nadzieję, że Weronika, przez wzgląd na dobro naszej córki oraz moich dzieci, które, mam nadzieję, również darzyła sympatią, powstrzyma się od dalszego szerzenia nieprawdziwych informacji na mój temat. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, będę walczył o dobre imię – swoje i swoich bliskich" - oznajmił. 

Co o tym sądzicie?

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Weronika Rosati
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy