Reklama
Reklama

Olga Bończyk: Czy to koniec żałoby?

Olga Bończyk (50 l.) wyruszyła w niezwykłą wyprawę za ocean, by znaleźć ukojenie po śmierci Zbyszka Wodeckiego...

Przez ostatnie dwa tygodnie dzieliła się ze światem swoją radością. Pokazywała w internecie widoki z Chicago, później fantastyczne zdjęcia z wyprawy do Meksyku.

Opalona i uśmiechnięta, Olga Bończyk sprawiała wrażenie szczęśliwej.

Jednak jak jest naprawdę, wie tylko ona i jej najbliżsi przyjaciele. A ci uważają, że to nie były zwyczajne wakacje, a ucieczka od tego, z czym aktorka zmagała się w kraju.

Za oceanem postanowiła nie tylko odpocząć, ale też nabrać dystansu do wszystkiego, co się wokół niej nagromadziło.

Reklama

Bo przecież nigdy nie kryła, że ze Zbigniewem Wodeckim (†67 l.) łączyła ją nie tylko praca, ale także szczególna więź.

Mieli wiele wspólnych planów, które zniweczyła jego przedwczesna śmierć.

Wtedy dotychczasowe życie Olgi Bończyk także w jednej chwili się skończyło…

"Oddychaliśmy jak jeden organizm. Zbyszek mówił, że nie spotkał do tej pory osoby, z którą śpiewałoby mu się tak dobrze jak ze mną. Planowaliśmy wspólne koncerty i piosenki…" – opowiadała.

Gdy niedawno siedziała w samolocie do Chicago, gdzie jeszcze półtora roku temu razem koncertowali, wróciły wspomnienia ze wspólnie przeżytych pięknych chwil.

Ale w ostatnim roku doświadczyła też wielu złych emocji. Z przyjaźni z muzykiem wiele osób czyniło jej zarzut. 

To między innymi dlatego nie zaproszono jej na tegoroczny pierwszy Wodecki Twist Festival w Krakowie…

"Ta lekcja, którą w tej chwili odbieram, jest bardzo trudna i gorzka. Ale wiem, że ma jakiś sens. Przez pół roku myślałam o tym, co już się nie zdarzy. To bardzo bolało. Odszedł mój mistrz. Nie wiem, czy kiedyś kogoś takiego jeszcze spotkam" – przyznała w wywiadzie.

Dziś powoli oswaja nową rzeczywistość. Nauczyła się też cieszyć tym, co ma.

"Tylko planów nie mam, bo, jak widać, mogą zniknąć w sekundę. Czuję się kobietą spełnioną, bo jestem tam, gdzie marzyłam. A prywatnie? Jutro też jest dzień" – mówi.

Sprawia wrażenie, jakby za oceanem, szczególnie w Meksyku, z dala od codziennych trosk i wspomnień, odzyskała psychiczną równowagę i spokój.

Ale czy naprawdę? 

Jest aktorką, umie pokazać światu tyle, ile chce. A to, co rzeczywiście czuje, skrywa głęboko na dnie serca…

***

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy