Reklama
Reklama

Olga Frycz planowała ślub?! Tygodnik wyjawia kulisy rozstania!

W jej życiu wszystko zaczynało się układać. Zakochała się, urodziła dziecko, poważnie zastanawiała się nad zakupem obrączek. Niestety, los okazał się dla niej okrutny...

Tego nikt się nie spodziewał. Po trzech i pół roku Ola Frycz (32) i jej partner Grzegorz Sobieszek (35 l.) postanowili się rozstać. Ich decyzja zaskakuje, tym bardziej że w środowisku uchodzili za idealną parę, zgodnie wychowującą owoc swojej miłości - córeczkę Helenkę. 

Zaledwie miesiąc temu aktorka zamieściła na Instagramie zdjęcie z wakacji spędzonych z ukochanym i ich maleństwem w nadmorskim Dźwirzynie. 

Oboje w doskonałych humorach bawią się na plaży ze swoją pociechą. Niestety, to już przeszłość. Artystka, wydała w tej sprawie oświadczenie. 

Reklama

"Pomimo prób, ogromnej pracy i chęci podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Obydwoje z Grzesiem pracowaliśmy nad naszym związkiem, staraliśmy się z całych sił. Nie udało się i musimy się z tym pogodzić. Przede wszystkim jesteśmy rodzicami i dobro dziecka jest dla nas sprawą priorytetową" - napisała enigmatycznie gwiazda, zapewniając, że związek nie rozpadł się z powodu osób trzecich.

Aktorka długo nie przyznawała się, że w jej życiu pojawił się ktoś wyjątkowy. W końcu zdradziła:

"Przyszłam na zajęcia z boksu tajskiego i zakochałam się w moim trenerze". 

"Olga ujęła mnie tym, że starała się o naszą relację. Poczułem pierwszy raz od dawna, że jestem dla kogoś na tyle ważny, żeby się starać" - wyjawił sportowiec.

Ona też nie kryła fascynacji nim. 

"Jest silny, uczciwy, pracowity. Daje mi poczucie bezpieczeństwa. Stoi za mną murem, ale też otwarcie mówi, co mu się nie podoba" - wyliczała zalety partnera.

Aktorka zdradziła, że ich związek nie był jednak wolny od spięć.

"Pierwsze kłótnie - ja jestem emocjonalna, on nigdy nie podnosi głosu" - biła się w piersi Frycz.

***
Czytaj więcej na kolejnej stronie: 


Szybko udało im się znaleźć kompromis. Gdy zostali parą, on zaproponował: "Kupmy razem mieszkanie i zdecydujmy się na dzieci". Zaczęli realizować swój plan. W 2018 r. zaręczyli się, a we wrześniu narodziła się ich córeczka. 

"Nie mogę doczekać się chwili, kiedy wreszcie wezmę ją na ręce" - mówił wzruszony Grzegorz.

A gdy to nastąpiło, nie krył, że oprócz radości czuje też lęk. 

"Olga zastanawia się nad ubrankami, jak zaaranżować pokój, a ja myślę, jakie idee przekazać swojemu dziecku" - mówił młody tata.

Od rozterek nie była też wolna Olga. Obawiała się, czy poradzi sobie w opiece nad małą. W teorii była dobrze przygotowana, chodziła do szkoły rodzenia, potrafiła więc kąpać, przewijać i karmić maleństwo. Wkrótce okazało się, że niepotrzebnie się zamartwiała. Tym bardziej że mogła liczyć na swoich rodziców.

Tuż po porodzie do jej drzwi zapukał ojciec, Jan Frycz, z którym przez długi czas łączyły ją skomplikowane relacje. Aktorka długo nie mogła mu wybaczyć, że gdy była mała, porzucił rodzinę, zostawiając swoją żonę z piątką dzieci.

Po latach udało się im pojednać i teraz artysta częściej bywa u Olgi. Ogromne wsparcie dała jej też mama, Agata, z zawodu pielęgniarka. To ona bez wahania zostawiała swój świat w Krakowie, gdzie mieszkała, i przyjeżdżała do apartamentowca pary na warszawskim Ursynowie, by zająć się Helenką.

Ona też namawiała córkę do zalegalizowania jej związku. Aktorka poważnie myślała o tym jeszcze w lecie ubiegłego roku. 

"Ja tego nie potrzebuję, ale Olga uważa inaczej, więc pewnie jak zawsze znajdziemy kompromisowe rozwiązanie" - zapewniał Grzegorz.

Niestety, tak się nie stało. Być może to sprawiło, że ich wspólne drogi właśnie się rozeszły... 

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 



Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Olga Frycz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy