Reklama
Reklama

Olga Tokarczuk zaskoczona decyzją prokuratury, która umorzyła postępowanie

Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu umorzyła postępowanie w sprawie gróźb karalnych oraz pomówienia i znieważenia Olgi Tokarczuk (55 l.).

Mimo że materiał dowodowy był dość obszerny, śledczym nie udało się wykryć sprawców, którzy tym samym pozostali bezkarni.

Jak wyjaśnia "Gazecie Wrocławskiej" Marcin Witkowski z prokuratury w Wałbrzychu, wiele wpisów dokonano z komputerów na terenie Niemiec, gdzie operatorzy internetowi przechowują dane przez zaledwie 7 dni. Wobec utraty tych danych, część postępowania musiała zostać umorzona z powodu niewykrycia sprawców.

"Część właścicieli komputerów została ustalona i składała zeznania w prokuraturze. Mimo to nie udało się znaleźć autorów, bo z komputerów korzystało wiele osób i śledczy nie ustalili, kto pisał groźby" - mówi Witkowski.

Reklama

Sama pisarka nie kryje rozgoryczenia. Po otrzymaniu nagrody Nike za powieść "Księgi Jakubowe" w październiku 2015 roku stała się ofiarą "patriotycznego" linczu. Została nazwana m.in. "żydowską szmatą", "ukraińską kur...".

Pojawiły się także groźby zabicia jej i "odwiedzenia osobiście" w domu. Jedna z blogerek zachęciła do "naplucia w pysk zdrajczyni" podczas zbliżającego się spotkania autorskiego w Koninie, żądając jednocześnie przeprosin "dla wszystkich Polaków" za słowa, jakie padły na antenie TVP Info.

Chodzi o wywiad, w którym pisarka stwierdziła, że Polacy jako naród mają sporo na sumieniu.

"Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów" - mówiła tuż po odebraniu nagrody Nike.

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:



pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy