Reklama
Reklama

Opowiedział o upokorzeniu i tragedii

Krzysztof Krawczyk (63 l.) na łamach jednego z tabloidów, zdecydował się na bardzo osobisty wywiad, z akcentem na bardzo i drugim na osobisty...

"Ja wiem, co to znaczy upokorzenie i bieda" - mówi w rozmowie z "Super Expressem".

"Powodzić zaczęło mi się dopiero w latach 90., gdy przyszła wolna Polska. Ja w Stanach talerze i sztućce kupowałem na kredyt, a kiedy szedłem głodny obok restauracji, zapachy powodowały u mnie taką złość, że...!" - wspomina.

"Pierwszy raz dotknęło mnie ubóstwo, gdy miałem 16 lat. Zmarł mój ojciec, miałem młodszego brata. Trzeba było iść do pracy. Jako goniec zarabiałem 600 zł, z pieniędzmi z renty mamy mieliśmy razem 1800. Chciałem wyjść z tej biedy, bo byłem popychadłem".

Reklama

Krawczyk był bliski załamania nerwowego, kiedy zakończył się jeden z jego związków...

"Nigdy nie miałem myśli samobójczych. Byłem zagubiony raz, po zdradzie drugiej żony. Czułem się bardzo samotny. Mój manager w Stanach wsadził mnie do takiej wspólnoty, w której wszyscy coś brali. Dziś to niemożliwe, dziś mam prywatnego spowiednika, psychoterapeutę, managera, który od 35 lat jest moim przyjacielem, no i wspaniałą żonę Ewę".

Piosenkarz zapytany, co chciałby zmienić w swoim życiu, gdyby mógł cofnąć czas, powiedział: "Moje poprzednie dwa małżeństwa. Byłem niezrównoważony emocjonalnie, nie stałem mocno na nogach. Po śmierci ojca tak bardzo potrzebowałem ciepła. Chciałbym... żebym Ewę mógł spotkać od razu".

"Wszystkie kobiety, z którymi się rozstałem, żyją w dobrych warunkach. Zadbałem o to" - zaznacza.

Popularny baryton na potwierdzenie słów iż "warto żyć", wspomina swój długi pobyt w szpitalu: "Człowiek kompletnie zagubiony przez moment może krzyknąć: Nie warto!. Byłem kilkakrotnie w szpitalu, raz w Bydgoszczy po wypadku samochodowym.

Obok leżał mężczyzna, któremu półtonowy ciężar zmiażdżył kręgosłup. On chciał popełnić samobójstwo. Godzinami gadaliśmy, słuchaliśmy płyt. Raz przemyciłem mu koniaczek. A potem razem szaleliśmy na wózkach. Żyjemy dla siebie, ale i dla innych, którym naszym odejściem sprawimy ból. Ja np. daję pracę 20 ludziom i bardzo z tego się cieszę".

Super Express
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Krawczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy