Reklama
Reklama

Otylia Jędrzejczak: teraz czas na ślub!

Otylia Jędrzejczak (34 l.) jest chyba szczęśliwa jak nigdy dotąd. Po sukcesach sportowych przyszły te osobiste. Spotkała miłość swego życia, planuje ślub, a jej córeczka wkrótce skończy roczek.

Choć zdobywała medale, zaliczyła też wiele porażek. W 2005 roku przeżyła tragedię. Spowodowała wypadek samochodowy, w którym zginął jej młodszy o trzy lata brat Szymon. Ona z niegroźnymi urazami trafiła do szpitala, ale jej życie legło w gruzach. Załamała się, popadła w depresję. Na szczęście, byli przy niej rodzice.

Dziś jednak wszystko wygląda zupełnie inaczej. Odnalazła spokój, ma swoją rodzinę i ukochaną córeczkę.

Marcelinka niebawem skończy roczek. Czy pływała już w basenie?

Była ze mną na sali, ale przeziębienie nie pozwoliło, by weszła do basenu. Adaptację z wodą robimy w wannie lub pod prysznicem. Pływanie niemowlaków stało się w Polsce popularne i dobrze, bo jest bardzo zdrowe, wpływa na równomierny rozwój całego układu mięśniowego i nerwowego dziecka. To sport, który rekreacyjnie można uprawiać całe życie, od 4 miesięcy do stu lat.

Reklama

Twoja przygoda z pływaniem zaczęła się, ponieważ lekarz stwierdził lekkie skrzywienie kręgosłupa i zalecił basen.

Tak, rodzice zapisali mnie na basen oraz na szermierkę, gimnastykę i taniec. Założyli, że sport ma być częścią kształtowania mojego charakteru i podejścia do życia. Bym wiedziała, że można wygrywać, ale i przegrywać. Mieszkaliśmy w Rudzie Śląskiej, tata był sztygarem, ale i pięściarzem. Na basen woził mnie do Katowic. To uczyło mnie samodzielności.

Jakie wartości przekazali ci rodzice?

Nauczyli mnie tego, że nic w życiu nie ma za darmo. Na wszystko trzeba zapracować, że trzeba się rozwijać, a nie stać w miejscu, że liczy się systematyczność, konsekwencja. Pokazali mi jak ważny jest szacunek dla drugiego człowieka, dla starszych ludzi. Dzięki temu zdobywałam medale, skończyłam trzy kierunki studiów.

Kiedyś powiedziałaś, że dzięki mamie cechuje cię zaradność i empatia.

Tak, ale pragmatyzmu, samodzielności, operatywności uczyło mnie też życie i wszystkie doświadczenia. Szybko zamieszkałam w internacie, dużo podróżowałam. Każdy człowiek, którego spotykałam na swojej drodze, coś mi dał.

Rodzice byli przy tobie, i w porażkach, i po wypadku, w którym zginął brat...

Jestem z nimi bardzo zżyta. Zawsze mogłam na nich liczyć, niezależnie od tego, co się działo w moim życiu. Zawsze mnie wysłuchali, rozmawiali ze mną. Takie jest chyba zadanie rodzica, otoczyć dziecko miłością, być dla niego w każdym momencie.

Mówisz, że też pragniesz być mamą na medal.

Córeczka jest priorytetem, chcę jej jak najwięcej dać, jak najwięcej ją nauczyć. Odmieniła moje życie, przewartościowała je. Jestem bardzo rodzinna, zawsze miałam dobry kontakt z dziećmi, mam dwoje chrześniaków.

W twoim życiu miłość i rodzina przyszły w odpowiednim czasie, po sportowej karierze. Tak sobie to wymyśliłaś? 

Nie wszystko w życiu da się zaplanować. Ale myślę, że podświadomie pewne rzeczy przyciągamy. Chyba byłam gotowa na wiele życiowych decyzji. Pawła poznałam u wspólnych znajomych. To był przypadek, ale i ten odpowiedni moment, ten właściwy czas.

Twierdzisz, że to twardy facet, który mówi prawdę w oczy. 

Potrzebowałam właśnie kogoś takiego, z kim można szczerze porozmawiać. W życiu najważniejsza jest prawda. Jeśli nawet ma się inne zdanie, to warto wszystko przedyskutować. Paweł jest bardzo czułym tatą. Ma dużo ciepła i miłości dla Marcelinki. Już od tych pierwszych dni chciał być jak najbliżej córeczki. Ze wszystkimi obowiązkami wspaniale sobie radzi.

Dochodzi u was do wybuchów, jak we włoskiej rodzinie? 

Nie, nie ma awantur i rzucania talerzami. Rozmawiamy na spokojnie. Należę do tych osób, które potrafią przyjąć krytykę, może "strzelę focha", ale po przeanalizowaniu sprawy, umiem przyznać się do błędu. Paweł ma podobny charakter.

Będziesz chciała mieć jeszcze więcej dzieci?

Przyznam, że zawsze marzyłam o dwójce lub trójce.

A planujesz ślub?

I na to przyjdzie czas. Rodzina porozrzucana jest po całym kraju, musimy znaleźć dobre miejsce, zgrać terminy. To wymaga większej organizacji, myślimy o tym.

Na co dzień mieszkacie w Krakowie?

Będziemy tu jeszcze do września. A potem Warszawa, bo wracam do pracy na Akademii Wychowania Fizycznego, mam zajęcia ze studentami, jestem w trakcie robienia doktoratu. Łatwiej mi też będzie zająć się moją fundacją

Wiem, że organizujesz zawody pływackie.

W 2018 roku odbędą się dwa razy, a chciałabym, by na przestrzeni 10 lat trafiły do każdego województwa. Utalentowani sportowcy w wieku od 8-14 lat otrzymają wsparcie, np. w postaci wyjazdu za granicę, patronatu fundacji. Trzeba dostrzegać talenty i je pielęgnować. Organizujemy też imprezy integracyjne, bo ważna jest nie tylko rywalizacja na torze pływackim, ale też sympatyczne relacje na co dzień. 

Pływanie zatem nadal jest twoim życiem?

Oczywiście i moja pasją chce zarażać młodzież. Inny projekt fundacji to Otylia Swim Tour, warsztaty szkoleniowe dla dzieci i ich rodziców

Twoja zasada brzmi: oprócz mistrzostwa w sporcie, liczy się mistrzostwo w życiu. Co to konkretnie znaczy? 

Na co dzień trzeba wykazywać się wszystkimi cechami, które wywodzą się ze sportu. Ważna jest umiejętność wyznaczania celu, szukania drogi do realizacji swoich marzeń, szacunek dla drugiego człowieka i postępowanie fair play.

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Otylia Jędrzejczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy