Reklama
Reklama

Phil Collins kończy karierę

Phil Collins ogłosił koniec swojej kariery ze względu na zły stan zdrowia. "Nie sądzę, aby ktokolwiek za mną tęsknił" - oświadczył 60-letni piosenkarz.

Ponad 40 lat kariery brytyjskiego wokalisty odcisnęło piętno na jego ciele. Były perkusista i wokalista zespołu Genesis, znany także z twórczości solowej częściowo stracił słuch, cierpi na problemy z kręgosłupem, a uszkodzenie nerwów w rękach sprawia, że trzymanie pałeczek sprawia dziś mu ból.

Collins, mający na koncie siedem statuetek Grammy i kilkanaście światowych hitów, twierdzi, że jest już zmęczony światem show-biznesu.

"Tak naprawdę nie należę do tego świata i nie sądzę, aby ktokolwiek za mną tęsknił" - oznajmił piosenkarz w wywiadzie dla magazynu "FHM". "Jestem dużo szczęśliwszy mogąc się od niego odciąć" - dodał.

Reklama

Twórca takich hitów, jak "Against All Odds" i "In The Air Tonight", odniósł się także do krytków jego dokonań, z którymi miał do czynienia od początku swojej kariery w latach 60.

"Przepraszam, że odniosłem taki sukces. Naprawdę tego nie planowałem. Nie ma w tym nic dziwnego, że niektórzy mnie przez to znienawidzili" - powiedział.

Gwiazdor, którzy mieszka obecnie w Szwajcarii, jest laureatem Oscara za piosenkę "You'll Be In My Heart" do filmu "Tarzan". Piosenkarz i autor tekstów w 2010 roku wraz z kolegami zespołu Genesis został włączony do słynnego galerii sław Rock and Roll Hall of Fame.

Zobacz teledysk do jednego z największych hitów Phila Collinsa:

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama