Reklama
Reklama

Piotr Polk pogrążony w żałobie. Ogromna tragedia

Wiadomość o przedwczesnej śmierci aktorki Hanny Polk (†56 l.) odbiła się szerokim echem. Od lat zmagała się z wieloma problemami osobistymi i zdrowotnymi. Dla Piotra Polka (57 l.), który był jej pierwszym mężem, to bardzo trudny czas.

Ich studencka miłość szybko zaowocowała ślubem, a początki wspólnego życia wyglądały wspaniale. Razem wyjechali do Francji. Hanna znała kilka języków, w tym francuski. Pracowała w barze albo jako opiekunka do dzieci.

Piotr wyspecjalizował się w wyrabianiu mebli. Po powrocie do kraju zatrudnili się w tym samym teatrze. Wydawało się, że są szczęśliwi. Ale to były tylko pozory. Hanna bardzo przeżyła śmierć swoich rodziców i długo nie potrafiła sobie z tym poradzić...

Położyło się to cieniem na małżeństwie. Aktor nie był w stanie pomóc żonie.

Reklama

- Okazałem się tym złym, bo porzuciłem i to w dodatku dla innej kobiety. Nikt nie wnikał, jakie było nasze małżeństwo. Hanka mówiła, że cudowne. Ja wolałem nic nie opowiadać - wyznał po latach.

Po rozwodzie aktorka nie mogła się pozbierać. Straciła wszystko, co były mąż jej zostawił. Nie odbierała telefonów od przyjaciół, producentów, reżyserów...

Czytaj dalej na następnej stronie...


W końcu przyszło opamiętanie. - Obudziłam się z koszmarnego snu. Nie miałam ani pracy, ani pieniędzy. Powiedziałam sobie: tak dłużej być nie może. Znajomość języków pozwoliła mi na ukończenie kursu pilota wycieczek i odnalezienie się w nowym zawodzie - wyznała wtedy. 

Poznała właściciela agencji reklamowej - Marka. Pobrali się, urodzili im się synowie. Wyglądało na to, że rozpoczęła nowe życie. 

- Wiem, że zmarnowałam dużo czasu. Ale może dokładnie tyle go potrzebowałam, żeby spotkać mojego obecnego męża - zwierzała się.

Z czasem idylla skończyła się. Gdy mąż aktorki zmarł, dzieci musiała wziąć na wychowanie siostra pani Hanny. I to ona kilka dni temu przekazała wiadomość o tragedii.

Śmierć pierwszej żony nie pozostawia Piotra Polka obojętnym. Tym bardziej że kiedy chorowała, starał się - na tyle, na ile był w stanie - jej pomagać.

- Przecież coś ważnego nas łączyło. Nie można zresetować przeszłości - tłumaczył.

***

Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy