Reklama
Reklama

Poniedziałek przesadził?

Jacek Poniedziałek (45 l.) w książce "Wyjście z cienia" opowiada m.in. o swoich studiach aktorskich i homofobicznych wykładach Krzysztofa Globisza, związku z żonatym artystą oraz babci "ze skłonnościami do jego ojca".

Zajęcia w krakowskiej PWST aktor wspomina tak:

"Globisz powiedział na zajęciach z wiersza, że Fidel Castro to pedał, gatunek na wymarciu. To był chyba rok 1987, szalała epidemia AIDS i jego słowa po prostu mnie zmroziły. Poczułem się tak, jakbym był zwierzyną do odstrzału, a nie studentem".

Podczas deklamacji "Pana Tadeusza" usłyszał od niego: "Poniedziałek, nie graj jak obrażona ciota", czym poczuł się wówczas dotknięty.

W książce przywołuje swoje dzieciństwo, opowiada o ojcu-kelnerze, pracującym w krakowskim Hotelu Francuskim, który - mimo plotek o biseksualizmie i kochanku "o imieniu Szczęsny" - uchodził za łamacza kobiecych serc. Zmarł, gdy Poniedziałek skończył cztery lata.

Reklama

Aktor wspomina swój osiemnastoletni związek z żonatym artystą, "mężczyzną jego życia"; opowiada o sekrecie rodzinnym, dotyczącym babci ze strony matki, skonfliktowanej z własną córką:

"Dopiero niedawno dowiedziałem się, że babcia miała skłonność do mojego ojca i ponoć coś tam między nimi zaszło". Dalej porusza sprawę jej niewierności:

"Gdy dziadek był w oflagu, babcia miała niemieckich kochanków. I to wielu. Zaraz po kampanii wrześniowej Niemcy wypuścili dziadka, bo powiedział, że czuje się Niemcem, dlatego że jego ojciec urodził się w Austrii i został volksdeutschem. Ale wtedy wyrok śmierci wydało na niego Państwo Podziemne, więc musiał się ukrywać. A babcia szalała, tak przynajmniej wynika z opowieści mamy".

Poniedziałek do orientacji homoseksualnej przyznał się publicznie na pierwszej stronie "Faktu" 14 grudnia 2005 roku. "Mam już 40 lat. Nie będę się wygłupiał i bredził coś o idealnej kobiecie, której wciąż szukam. Jestem gejem i tyle" - stwierdził wówczas. Jest przeciwny adopcji i zawieraniu małżeństw przez pary homoseksualne.

"Jestem za rejestracją związków" - podkreślał na łamach "Gali". Nie rozumie, dlaczego homoseksualiści chcą udawać związki heteroseksualne.

"Nie widzę sensu ani potrzeby, żeby na siłę wchodzić w ciasny gorset tych wszystkich formuł i konwencji heteroseksualnych typu ślub, dziecko, i jeszcze na dodatek mieszać do tego Kościół. Po co wracać na łono Kościoła, który ciebie odrzuca i mówi o tobie straszne rzeczy?".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: homoseksualizm | Jacek Poniedziałek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy