Reklama
Reklama

Przypominamy skandaliczny wpis żony ministra PiS! Musiał przepraszać publicznie

Marianna Schreiber jest żoną posła PiS, o której zrobiło się głośno za sprawą występu w "Top Model". Jak się okazało, przystąpiła do castingów bez zgody męża. Jednak to nie pierwszy raz, gdy pojawiła się w mediach. Trzy lata temu zamieściła na Twitterze wpis, który był szeroko komentowany.

Marianna Schreiber, żona ministra PiS Łukasza Schreibera, wzięła udział w castingach do "Top Model". W tracie pierwszego odcinka przyznała, że mąż nie zgadza się z jej wizją rodziny i nie wie, że zgłosiła się do programu. Mówiła także, że nie otrzymuje wsparcia od bliskich osób, co powoduje, że przestała w siebie wierzyć. Chciała w końcu zrobić coś tylko dla siebie i tym samym podnieść swoją samoocenę. Jurorzy byli pod wrażeniem jej sylwetki i urody. Jednogłośnie uznali, że przechodzi dalej.

Reklama

Marianna Schreiber: wpis na Twitterze

Jednak to nie pierwszy raz, gdy jest o niej głośno. Trzy lata temu pojawiła się w mediach za sprawą wpisu na Tweeterze, który był szeroko komentowany. Zamieściła zdjęcie dziewczyny z tęczową flagą, która siedziała w autobusem. Pod postem napisała "Won z mojego miasta". Internauci natychmiast zareagowali, zarzucając jej obrażanie niewinnych osób. Wpis szybko został skasowany, podobnie jak konto Schreiber. Jednak to nie załatwiło sprawy. 

W tym samym roku Łukasz Schreiber postulował o zmianę stylu debaty publicznej. Razem z europosłem Kosmą Złotowskim stworzyli "Bydgoską deklarację przeciw mowie nienawiści", która była następstwem wydarzeń w Nakle, gdzie zniszczono drzwi ich biura napisami "Konstytucja" i "Macie krew na rękach!". Miała ona na celu respektowanie zasad wzajemnej kultury politycznej. "NIE dla wyzwisk, NIE dla poniżenia, TAK dla godności osobistej" - brzmiały hasła posłów. Działania Schreibera, w świetle wpisu jego małżonki, zostały uznane za hipokryzję. Polityk publicznie przeprosił za całą sytuację.  

Marianna Schreiber: kim jest

Marianna Schreiber pisze o sobie, że jest magistrem pedagogiki, nauczycielem/terapeutą oraz "przyszłą doktorantką pedagogiki". Publikuje na Instagramie odważne zdjęcia, czasami jedynie w bieliźnie. Zamieszcza też swoje przemyślenia na różne tematy. W końcu postanowiła zabrać głos, gdy na jej profilu pojawiły się komentarze internautów, przypominające o jej homofobicznym wpisie. 

Do zarzutów odniosła się w relacji na Instagramie. Nagrała wideo, w którym wyjaśnia, że nie mówi się o niej prawdy. Co więcej jest jej przykro, że nikt nie zastanawia się nad tym, kim tak naprawdę jest. 

Dodała również, że ma wśród znajomych wiele osób LGBT i zapewnia, że zgadza się z niektórymi postulatami tego środowiska. "Oni dobrze to wiedzą, że ja w ten sposób nie myślę i tak tego nie czuję, jak zostało to napisane w internecie" - mówi na nagraniu. Zachęcała, żeby zadawać jej pytania i nie wierzyć w to, co piszą o niej media. 

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama