Reklama
Reklama

"Rolnik szuka żony 2": Łukasz w końcu powiedział wszystko! Ma żal do produkcji programu

Łukasz Rzucidło (28 l.) z „Rolnik szuka żony 2” nieźle namieszał, gdy oświadczył, że ujawni zapisy umowy z producentami show. W najnowszym wywiadzie zdradził, co mu się nie podobało w programie. Jego zdaniem doszło do złamania regulaminu.

Łukasz Rzucidło (28 l.) z „Rolnik szuka żony 2” nieźle namieszał, gdy oświadczył, że ujawni zapisy umowy z producentami show. W najnowszym wywiadzie zdradził, co mu się nie podobało w programie. Jego zdaniem doszło do złamania regulaminu.

Kilka miesięcy temu Łukasz, uczestnik zeszłej edycji "Rolnik szuka żony" i kandydat do serca Anny Michalskiej, zapowiedział, że na swoim profilu na Facebooku ujawni zapisy umowy z producentami show. Do tej pory tego nie zrobił, ale za to bez wahania komentował to, co działo się na ekranie w ostatniej odsłonie programu. 

Zasugerował, że "Rolnik" wcale nie jest naturalny, a po emisji jednego z odcinków oznajmił, że... jest on sam "zniesmaczony". Teraz w rozmowie z portalem strefaagro.nowiny24.pl tłumaczy się z tych słów. 

"Chodziło mi o obecną edycję. U nas przynajmniej powstały w wyniku programu jakieś związki, dwie pary wzięły ślub. Według mnie ślub Agnieszki i Roberta to prawdziwy ślub, z miłości, nie zależało im na rozgłosie. Jak było ze ślubem Grzegorza i Ani, tego nie wiem, bo ich na tyle nie znam. W obecnej edycji jednak nikt nie znalazł miłości, a przecież na tym ten program polega. Myślę, że już takiej edycji, jak nasza, nie będzie" - wyjaśnia.

Reklama

Od dawna internauci namawiali go, by wreszcie zgodnie z obietnicą ujawnił zapowiadane wcześniej kontrowersyjne fakty dotyczące programu. Wydawało się, że mężczyzna się nie ugnie, ale stało się inaczej i powiedział to, co mu na sercu leżało od dawna. Jego zdaniem producenci dopuścili do pewnych nieprawidłowości. 

"Nie mam zarzutów co do umowy, ale w niej było też napisane, że jeśli dostaniemy się do trójki, to przed  przyjazdem do rolników, nie kontaktujemy się z nimi, żeby szanse były równe. To zostało złamane" - twierdzi. 

Jak czytamy w artykule na portalu, regulamin miała złamać Ania, która dała swój numer telefonu Mariuszowi i Kubie, a nie powinna była tego robić. Co więcej, pierwszy z mężczyzn nawiązał kontakt z rolniczką. 

"Mariusz postanowił z tego skorzystać, o czym dowiedzieliśmy się, gdy przyjechaliśmy do Ani. Byliśmy w kuchni, zapytałem o cukier. Podał mi go Mariusz, wiedział więc co i gdzie się w kuchni znajduje, a przecież oficjalnie byliśmy tam pierwszy raz. Wieczorem przyznał się, że już raz był u niej" - opowiada Łukasz. 

O tym, że Ania i Mariusz wcześniej rozmawiali ze sobą przez telefon, Rzucidło dowiedział się tydzień przed przyjazdem do rolniczki. Wtedy zadzwonił do produkcji show i oznajmił, że nie chce przyjeżdżać, bo nie widzi w tym sensu. Odpowiedź drugiej strony go zaskoczyła. 

"Powiedziano mi, że muszę przyjechać, bo już jest nagrane, kto zostaje w trójce osób, która przyjedzie do Ani. Stwierdzono też, że to nie jest możliwe, że Ania i Mariusz mają ze sobą kontakt. Nie miałem pretensji do niej ani do niego, ale uważałem, że mój przyjazd jest bez sensu, skoro Ania już w zasadzie wybrała. Powiedziano mi jednak, że podpisałem umowę, w której zobowiązałem się, że przez rok jestem do ich dyspozycji i przyjechać muszę. Inaczej zapłacę karę - 200 tys. zł"- relacjonuje. 

Zdradza też, że nie obyło się bez ingerencji w przebieg programu. Za przykład podaje to, że nie mógł podarować Ani kwiatów ani prezentu, choć Kubie i Mariuszowi to umożliwiono. Według niego, gdyby wszyscy mieli ze sobą kwiaty, to byłoby "zbyt nudne", więc jeden z kandydatów musiał przyjechać z pustymi rękami. "Padło na mnie" - podsumowuje. 

Wyjawia też inne nieznane szczegóły. Opowiada, że pokój dla uczestników przygotowała produkcja show, a nie Ania. Użyto nawet tych samych łóżek, które były w pierwszej edycji "Rolnika". Ponadto twierdzi, że ich dni spędzone w gospodarstwie rolniczki były wcześniej zaplanowane przez osoby zaangażowane przy produkcji programu. 

"Kręciliśmy do godz. 20, a potem mogliśmy już być z Anią sam na sam, więc czasem wieczorem pytaliśmy, co będziemy robić następnego dnia. Odpowiadała, że nie ma pojęcia i radziła nam zapytać Konrada, czyli reżysera. Usłyszeliśmy od niej, że chętnie powiedziałaby nam, co będziemy robić rano, ale ona tego nie wie. Kiedy rano już kręciliśmy, to przed kamerami mówiła ‘dziś wymyśliłam dla was to i to’, więc te zadania, które wykonywaliśmy, nie były wymyślane przez nią" - mówi Łukasz. 

Co na te zarzuty twórcy show? W piśmie przesłanym redakcji portalu mieli oznajmić, że w regulaminie nie ma nic o tym, że uczestnicy nie mogą wymieniać się numerami telefonów, a sam program nie jest reżyserowany. Uczestnicy sami decydują, jak się mają zachowywać i co robić. "Regulamin programu daje każdemu uczestnikowi możliwość złożenia reklamacji z czego pan Łukasz nie skorzystał. Czy obecne zarzuty pana Łukasza wobec programu nie są aby poszukiwaniem taniej sensacji?“ - można wyczytać.

***
Zobacz więcej materiałów

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Rolnik szuka żony 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy