Reklama
Reklama

"Rolnik szuka żony": Przykre wieści z domu uczestnika show

Producenci programu "Rolnik szuka żony" dwoją się i troją, by siódma edycja show była tak samo atrakcyjna jak poprzednie. Niestety, co rusz pojawiają się komplikacje.

Telewizja Polska w związku z pandemią nie zrezygnowała z nagrań świątecznego odcinka z udziałem bohaterów różnych edycji, ale zamiast zapraszać ich do eleganckiego hotelu, postanowiono odwiedzać ich w domach. Tutaj natrafiono na opór...

- Wielu rolników odmówiło przyjmowania ekipy w domu ze strachu przed wirusem albo z powodów osobistych, bo rozstali się z dziewczynami i nie chcieli chwalić się swoim niepowodzeniem - mówi nasz informator.

Jednak najgorsze przytrafiło się Sewerynowi z 6. edycji show...

Reklama

Czytaj dalej na następnej stronie...

- Zachorowałem na koronawirusa. Miałem prawie 40 stopni gorączki, której nie dało się zbić. Moja Magda zawiozła mnie do lekarza i po teście okazało się, że to ten wirus. Przez pięć dni miałem gorączkę, a potem przez dwa tygodnie bolały mnie mięśnie i gardło. Moja dziewczyna też zachorowała, straciła węch i smak - mówi nam uczestnik show TVP.

To dlatego ekipa "Rolnika" nie mogła nagrać w gospodarstwie Seweryna świątecznego odcinka show. Zaproponowano więc, by z uczestnikiem połączyć się przez internet.

- Mimo wszystko chciałem pokazać widzom, że jestem z Magdą szczęśliwy i wszystko co najgorsze już za nami - zdradza nam rolnik.

- Za kilka tygodni chcę oddać osocze. Uważam to za swój patriotyczny obowiązek. Jak można pomóc, to to zrobię.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy