Reklama
Reklama

Rówieśnicy maltretowali Sandrę Bullock

Dzieciństwo na emigracji omal jej nie złamało. Na szczęście mama walczyła o nią jak lwica...

Kiedy dzisiaj piękna Sandra Bullock (47 l.) pewnie stąpa po czerwonym dywanie, trudno uwierzyć, że w dzieciństwie była tylko małą, chudą, zalęknioną dziewczynką, maltretowaną w szkole przez rówieśników. Tylko dzięki matce zdołała wyzwolić się z tego koszmaru...

Jej mama, Helga, była niemiecką śpiewaczką operową, a tata, John, nauczycielem emisji głosu. Kiedy aktorka była mała, zamieszkała z rodzicami w Norymberdze, gdzie matka dostała angaż w Teatrze Narodowym. Sandra nie znała ani słowa po niemiecku, ale od razu poszła do szkoły podstawowej. To była dla niej trauma.

Reklama

- Nie mogłam sobie znaleźć miejsca - wspomina. - Nie byłam akceptowana, czułam się inna, dziwna. Miałam złe ubrania, złą fryzurę, zły akcent... Jedynym promykiem słońca były dla niej próby dziecięcego chóru w Teatrze Narodowym. Sandra opowiada, że jej koledzy ze szkoły ciągle ją wyśmiewali, obdarzali kuksańcami, wrzucali jej książki do toalety...

- Kiedy skarżyłam się matce, nie mogła w to uwierzyć - mówi aktorka. - Była wściekła! Po rozmowie ze szkolnym psychologiem, Helga zdecydowała się podjąć stanowcze kroki w obronie swojej córki. Po wielkiej awanturze zabrała Sandrę ze szkoły. Namówiła też męża na przeprowadzkę do Stanów.

Tam aktorka wreszcie odetchnęła z ulgą. W szkole średniej odnosiła same sukcesy, była gwiazdą kółka teatralnego. Po studiach postanowiła spróbować szczęścia w Hollywood. Jej rodzice, a szczególnie mama, byli dumni, kiedy odniosła sukces.

Niestety, Helga nie doczekała spotkania ze swoim wnukiem, Louisem Bardo, adoptowanym synkiem Sandry, bo zmarła w 2000 r. Ale wie, że jej córka także będzie bronić swego syna jak lwica, jeśli świat spróbuje go skrzywdzić. W końcu Sandra jest nieodrodną córą Helgi...

Monika Finotello

(nr35/2011)

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: Sandra Bullock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy