Reklama
Reklama

Ryszarda Hanin i Jan Świderski: O tym romansie mówiła cała Warszawa. Odbiła męża przyjaciółce

Uczucie dopadło ich... na scenie. Było skomplikowane, bo oboje trwali w małżeństwach. Gdy rozstali się ze swoimi połówkami, niespodziewanie każde poszło w inną stronę. Została za to niezwykła przyjaźń.

O tym, że człowiek nie zna dnia ani godziny, gdy zostanie ugodzony strzałą Amora, Ryszarda Hanin (†74 l.) przekonała się w 1944 r. To wtedy podczas prób do przedstawienia "Wesele" w Teatrze Wojska Polskiego w Lublinie poznała Jana Świderskiego. Ona grała Pannę Młodą, on Pana Młodego.

Namiętne uczucie, które się między nimi zrodziło, kompletnie ich zaskoczyło. Nie potrafili tego ukryć, choć zdawali sobie sprawę, że tak byłoby lepiej, bo mieli partnerów. Mężem Hanin był Leon Pasternak, poeta i działacz komunistyczny. Natomiast żoną Świderskiego - Lidia Zamkow, aktorka i reżyserka, prywatnie... przyjaciółka Ryszardy.

Reklama

Ta decyzja wiele go kosztowała

- Pasowali do siebie. Był to słynny, poruszający cały teatr romans roku 1945! - wspominał po latach Andrzej Łapicki związek Hanin i Świderskiego.

Gdy ich małżeństwa się rozpadły, wiele osób oczekiwało, że w końcu zabiją im weselne dzwony. Tak się jednak nie stało. Rozstali się...

Wkrótce aktor ożenił się ponownie, ale z lekarką Marią. W życiu Hanin też pojawił się inny mężczyzna. Początek ich znajomości przypadał na 1954 r. Podczas uroczystej akademii w Teatrze Polskim do ostatniego rzędu dosiadł się spóźniony student wydziału aktorskiego Jan Matyjaszkiewicz.

- Obok mnie miejsce było zajęte. Czułem, że kogoś dotykam ramieniem. Spojrzałem. Była to Rysia Hanin. Nasze dłonie się spotkały - wspominał po latach artysta, który dotąd podziwiał ją jako wykładowczynię w szkole teatralnej.

Coś, co wydawało się niewinnym flirtem, przerodziło się w gorące uczucie, które przetrwało ponad dekadę. Jan był przekonany, że drogi Hanin i Świderskiego definitywnie się rozeszły. Jednak prawda była inna...

Czytaj dalej na następnej stronie...

Gdy aktorkę zwolniono z pracy w Teatrze Polskim, upokorzona, napisała podanie do dyrekcji Teatru Dramatycznego z prośbą o przyjęcie jej do zespołu. Dyrektorem placówki był wówczas Jan Świderski. Na powitanie dostała od niego bukiet kwiatów z bilecikiem: "Kochana Rysiu! Całuję Cię i witam ponownie na scenie Dramatycznego. Dzięki. Świder".

Znów byli razem, ale na innych zasadach. On troskliwie się nią opiekował, na tyle delikatnie, że nawet nie przypuszczała, że ma swojego anioła stróża.

W końcu lat 60. związek Ryszardy Hanin i Jana Matyjaszkiewicza zaczął przechodzić kryzys. Nie bez znaczenia był fakt, że Jan w teatrze Ateneum nawiązał romans z młodą aktorką Anną Borowiec.

Świadkiem rodzącego się uczucia był... Świderski, który od niedawna grał na tej scenie, oraz dyrektor teatru Janusz Warmiński. To właśnie ten ostatni powiedział Matyjaszkiewiczowi: "Jasiu, daj sobie spokój i nie mieszaj się w to, bo napytasz sobie biedy".

- Cóż, był to kubeł zimnej wody na głowę. Dopiero potem uświadomiłem sobie, że zarówno Jan Świderski, przyjaciel Rysi, i Janusz Warmiński, którego kiedyś widywałem w jej towarzystwie, są na tropie małżeńskiej zdrady i będą stanowczo po jej stronie, nawet bez wiedzy zainteresowanej - wspominał Matyjaszkiewicz.

Artysta romansu nie zakończył, Borowiec została wkrótce jego żoną. Ta decyzja wiele go kosztowała. Na próbie do kolejnego przedstawienia Świderski pod byle pretekstem sprowokował konflikt z Matyjaszkiewiczem, po którym ten drugi musiał na zawsze opuścić teatr.

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy