Reklama
Reklama

Sylwia Sz. znów zabrała głos po skandalu wokół Jarosława Bieniuka. "Jestem u kresu sił"

Jarosław Bieniuk (39 l.) ma poważne problemy. Trwa śledztwo w jego sprawie. A wszystko po szokujących oskarżeniach ze strony jego znajomej, 29-letniej Sylwii Sz. Kobieta znów postanowiła zabrać głos.

Sprawa Jarosława Bieniuka odbiła się szerokim echem w mediach i do dziś budzi spore zainteresowanie. Były piłkarz został zatrzymany we wtorek 16 kwietnia po tym, jak zgłosił się na komisariat policji. Przesłuchano go, ponieważ kobieta, z którą spotkał się w jednym z sopockich hoteli, oskarżyła go o gwałt.  

Bieniuk wyszedł na wolność po wpłaceniu kaucji w wysokości 20 tysięcy złotych. Nie postawiono mu zarzutu dotyczącego napaści na tle seksualnym, a udzielenia narkotyków.

Po wyjściu z aresztu dyrektor Lechii Gdańsk wydał oświadczenie. "Oskarżenia te są nieprawdziwe i formułowane wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści materialnych" - napisał.

Reklama

W dalszej kolejności udzielił wywiadu, w którym przedstawił swój punkt widzenia. Utrzymuje, że jest niewinny.

"To był trudny tydzień w moim życiu, dla mnie i oczywiście dla moich najbliższych. Dwa dni w areszcie, pierwszy raz w życiu miałem okazję być na komisariacie. Nie byłem osobą karaną, nawet notowaną. Ciężkie chwile, po których staram się jakoś pozbierać. (...) To jest jakiś koszmar i mam nadzieję, że się jak najszybciej skończy (...). Nie mam nic do ukrycia, od początku jestem nastawiony na współpracę z policją i z prokuraturą" - mówił w "Dzień Dobry TVN". 

Także Sylwia Sz. zabrała głos. W prasie opowiadała, że przez całą sprawę straciła pracę i ma spore problemy. Przedstawiła również swoją wersję zdarzeń. 

"Bawiliśmy się, tańczyliśmy w apartamencie. Nie dawałam mu żadnych znaków, że czegoś od niego oczekuję, albo żeby mógł sobie pomyśleć, że ja czegoś od niego oczekuję. Po tym, jak zostaliśmy sami w pokoju, Jarek zaczął się do mnie dobierać i wtedy... to się stało. Krzyczałam, żeby przestał. (...) Jarek przydusił mnie kołdrą, żeby nie było mnie słychać. Później zakleił mi usta" - wyjawiała w "Fakcie". 

Teraz postanowiła udzielić komentarza po raz kolejny. Przekonuje, że osoby jej życzliwe mają niemałe kłopoty. "Po publikacjach medialnych na temat mojej sprawy jeden z moich znajomych został pobity, drugiemu ktoś przebił opony w samochodzie. Mam obawy, że może na mnie również wydano zlecenie, żeby mnie pobić" - opowiada w tabloidzie. 

Nie ukrywa, że jest jej teraz bardzo trudno. "Jestem u kresu sił, podobnie jak moja rodzina. Boję się o siebie i swoich bliskich" - stwierdza. 

Śledztwo wciąż trwa.

***
Zobacz więcej materiałów:


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Bieniuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy