Reklama
Reklama

Szelągowska trafiła na granicę z Ukrainą. Niebywałe, co usłyszała od policjanta!

Dorota Szelągowska od początku wybuchu wojny w Ukrainie angażuje się w pomoc naszym wschodnim sąsiadom. Gwiazda TVN nie chciała się tym przesadnie chwalić, ale tym razem zrobiła wyjątek. Na Instagramie zamieściła poruszający wpis, w którym podzieliła się historią, jak jej się tam przydarzyła...

O tym, że Dorota Szelągowska mocno angażuje się w niesienie pomocy na granicy z Ukrainą, poinformowała jakiś czas temu jej słynna matka. Katarzyna Grochola pękał wówczas z dumy.

"Moja córka ma niezwykle piękne, olbrzymie serce i bez mała od 40 lat dzieli się nim ze wszystkimi"Nie dziwi mnie więc to, że co dwa tygodnie jeździ do sierocińca na Ukrainie, wydaje posiłki na granicy i poza tym, co widać w telewizji, robi mnóstwo dobrego" – chwaliła pociechę w agencji Newseria Lifestyle.

Reklama

Dorota chciała uniknąć rozgłosu, ale nad mamą nie była w stanie zapanować. Być może dzięki temu uznała, że teraz może już nieco poopowiadać o tym, jak wyglądała jej praca na granicy.

Szelągowska na granicy. Oto co usłyszała na granicy

Na Instagramie zamieściła bowiem serię zdjęć, a całość opatrzyła poruszającym wpisem. Gwiazda TVN wyznała, że ostatnio swoją działalność na granicy zakończył bar, z którym współpracowała. Z tego miejsca postanowiła wszystkim podziękować. 

"We wtorek pracę zakończył bar, który wydawał posiłki uchodźcom. Dorota Szelągowska napisała, że jest niezwykle wdzięczna, że mogła pomagać innym. To ile dobra zobaczyłam wokół, ile przelało się przeze mnie, ilu cudownych ludzi poznałam i ile nowych ścieżek to otworzyło… Sama tego nie ogarniam. Wiem, że mogę wszystko. Możemy wszystko. Człowiek ma w sobie nadludzkie siły, jeśli jest taka potrzeba" – napisała. 

Potem przytoczyła zabawną anegdotę związaną z przygotowywaniem posiłków dla uciekających przed wojną. Gdy nakładała jedzenie Ukrainkom, usłyszała od nich:

"Wojna rujnuje figurę!" – tak mi powiedziały dwie panie z Ukrainy, jak im proponowałam dołożenie kartoszków. Wtedy myślałam, że rujnuje też wszystko inne, ale się myliłam. Serio" - dodała. 

Szelągowska zyskała wielu przyjaciół

Potem stwierdziła, że praca w punkcie recepcyjnym zaowocowała nowymi przyjaźniami, bo poznała tam mnóstwo fantastycznych osób.

"Ta wojna dała mi w prezencie wielu cudownych ludzi. Większość się nigdy nie spotkała, ale każdy zna ten festiwal emocji – nie do opisania. W ciągu godziny zdarza się więcej niż w kilka lat. Lecisz za namiot, żeby się wypłakać, skaczesz z radości bo są grabie, łączysz ze sobą ludzi, którzy mają atropinę, z tymi którzy jadą z transportem, myślisz, że nie jesteś w stanie ruszyć nawet palcem u nogi, a przyjeżdża autokar z ludźmi i wydajesz 40 posiłków. Załatwiasz rzeczy niemożliwe, tworząc najpiękniejsze łańcuchy dobra z ludzi. Takich, których wcześniej zupełnie byś ze sobą nie łączył. I to płynie" - stwierdziła.

Tak policjant podsumował Szelągowską

Na koniec wyjawiła, co usłyszała od jednego z policjantów, który przebywał na granicy. 

"Odczarowałaś mi celebrytów, tak tu zapi***alasz!" – powiedział mi kiedyś miły policjant, pomagając podłączyć butlę z gazem, bo się skończyła. "A ty mi mundur policyjny" – odpowiedziałam. No to jesteśmy kwita! Dziękuję" - wspomina. 

Zobacz też:

Katarzyna Cichopek ma pecha? Przydarzyły jej się kłopoty. "No i co my tu mamy?"

"Sprawa dla reportera". Program naruszył zasady etyki dziennikarskiej

Katarzyna Zdanowicz - prywatnie i zawodowo. Co wiemy o dziennikarce Polsatu?

Korea Północna wystrzeliła rakiety. Wśród nich pocisk dalekiego zasięgu


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Dorota Szelągowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama