Reklama
Reklama

Szyc wcale nie ma restauracji!

Czyżby otwierana z wielką pompą "Akademia", której właścicielem miał być słynny aktor, to ściema?

Zdjęcia z wielkiego otwarcia obiegły całą kolorową prasę. Darmowe jedzenie zwabiło tłumy celebrytów, którzy chętnie pozowali fotoreporterom, zajadając przy tym kolejne smakołyki.

O swoim wkładzie w wystrój wnętrza opowiadała rozentuzjazmowana Zosia Ślotała (24 l.). Gdyby tego było mało, to niedawno jeden z kolorowych magazynów poświęcił restauracji Szyca (35 l.) kilkadziesiąt stron, na których fotografował się ze swoimi "przyjaciółmi". Od Maryli Rodowicz po Marcina Prokopa. Takiej reklamy zazdrościli pewnie wszyscy restauratorzy w tym kraju.

Reklama

Jak jednak donosi "Super Express" lokal wcale nie jest własnością aktora. Borys ma robić tam za symbolicznego białego misia. Choć on sam zdaje się temu przeczyć.

"Chciałem, żeby moja restauracja nazywała się Akademia, bo to pojemna nazywa: akademia i smak, i sztuk pięknych, i muzyki, i teatru" - zachwalał "właściciel".

W telewizjach śniadaniowych opowiadał z kolei o tym, od jak dawna marzył o otwarciu takiego miejsca. Podobno rola w "Przepisie na życie" miała tylko tę decyzję przyspieszyć.

Wszystko to okazuje się jednak dość naciągane. Prawdziwym właścicielem restauracji jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Nostra. Jednak w Krajowym Rejestrze Sądowym na próżno szukać nazwiska Szyca wśród udziałowców.

Prezes spółki zapytany przez tabloid o to, w jakim charakterze w "Akademii" występuje Borys, nie krył swojego zaskoczenia.

"Dane z KRS są chyba dość jasne" - stanowczo stwierdził Andrzej Sternicki z Nostry.

Naprawdę myślał, że uda mu się to ukryć?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Borys Szyc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama