Reklama
Reklama

Tamara Arciuch została boleśnie upokorzona. Przerwała milczenie po latach!

Wpis młodej aktorki Anny Paligi, która opowiedziała o wstrząsających praktykach wykładowców łódzkiej filmówki, skłoniło do szczerych wyznań kolejne gwiazdy. Głos w sprawie zabrali już m.in. Dawid Ogrodnik, Joanna Szczepkowska, a teraz swoją historią podzieliła się Tamara Arciuch. W słowa aktorki aż trudno uwierzyć...

Anna Paliga, absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, w swoim wpisie w mediach społecznościowych oskarżyła wykładowców uczelni o nadużycia. 

Słowa te wywołały ogromne poruszenie. W jej ślady poszli jednak kolejni aktorzy, którzy zaczęli dzielić się swoimi wspomnieniami. 

"Koniec z mobbingiem, chamami pod przykrywką artyzmu!" - napisał na Instagramie Dawid Ogrodnik, oskarżając o stosowanie przemocy jedną ze swoich wykładowczyń uczących w krakowskiej PWST.

"Znam ten strach i znam ten wstyd, znam to upokorzenie i poczucie bezwartościowości! Wszyscy się baliśmy i tylko niektórzy uciekli, byłem jednym z nich! Reszta chciała przetrwać! Oddaję ten wstyd i ten strach swoim oprawcom! Wstydźcie się i bójcie!" - dodał. 

Reklama

Teraz niespodziewanie swoją historią postanowiła podzielić się Tamara Arciuch. 

Głos tej znanej i cenionej aktorki z dorobkiem brzmi mocno i dosadnie. Do tego wytrąca argumenty ludziom, którzy twierdzili, że początkująca aktorka Anna Paliga po prostu chce się wybić na tych oskarżeniach. 

***Zobacz także***

Tamara Arciuch ukończyła te same studia, co Ogrodnik. Na facebookowej grupie "Kobiety filmu" zamieściła przejmujący wpis, w którym opowiedziała o skandalicznym zachowaniu wykładowców i cichym na to przyzwoleniu...

"Wpaja się studentom, że to normalne, że na tym również polega 'wyjątkowość tych studiów', że muszą akceptować takie przekroczenia, bo potem nieraz będą musieli je akceptować w pracy zawodowej, bo przez to staną się lepsi" - zaczyna Tamara. 

Aktorka przyznaje, że sama już na pierwszym roku chciała zrezygnować ze szkoły, bo tak było jej ciężko...

"Pani od prozy od pierwszych zajęć upokarzała mnie, a kiedy byłem już tak zamknięta, że na tych zajęciach trzęsły mi się nogi, pot płynął po plecach i nie byłam w stanie wyksztusić słowa - kazała moim trzem zdezorientowanym kolegom z grupy popychać mnie między sobą jak szmacianą lalkę i kiedy robili to delikatnie, krzyczała: mocniej, mocniej. Kiedy szlochając upadłam na ziemię, powiedziała, że w końcu wydobył się ze mnie jakiś prawdziwy dźwięk…" – czytamy.

"Rzucanie przedmiotami było na porządku dziennym, wyzwiska i wymyślne epitety np. 'Ty mimozo pier***na'. Można tak bez końca" – wspomina gwiazda. 

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama