Reklama
Reklama

Tamara Czartoryska nie odpuszcza ojcu! Atakuje też macochę! Szokujące słowa arystokratki!

Tamara Czartoryska udzieliła kolejnego wywiadu, w którym rzuca nowe światło na całą aferę...

Pod koniec 2016 roku minister kultury Piotr Gliński postanowił odkupić za pieniądze Polaków kolekcję Fundacji Czartoryskich. Najcenniejszym elementem kolekcji jest oczywiście "Dama z łasiczką" autorstwa Leonarda da Vinci. 

Gliński odtrąbił wielki sukces, który zresztą idealnie wpisuje się w oficjalną politykę Prawa i Sprawiedliwości. "Bezcenne dzieła" stały się bowiem oficjalnie własnością narodu polskiego. 

Eksperci od dzieł sztuki dość szybko wyjaśnili, że wydanie pół miliarda złotych było raczej zbyteczne, gdyż cała kolekcja nigdy nie mogła opuścić granic naszego kraju, co zostało zapisane w statucie fundacji.

Reklama

Nie to było jednak najgorsze. Kilka miesięcy później okazało się bowiem, że pieniądze zniknęły z konta Fundacji Czartoryskich i trafiły do podatkowego raju w Lichtensteinie. 16 stycznia 2018 roku do krakowskiego sądu rejonowego wpłynął za to wniosek o likwidację fundacji z powodu... braku środków finansowych na dalszą działalność. 

Wybuchła afera, której temperaturę skutecznie podniosła Tamara Czartoryska, córka Adama Czartoryskiego - założyciela Fundacji Czartoryskich. 

Dziedzicka zamieściła oświadczenie, w którym nie zostawiła suchej nitki na ojcu i innych członkach zarządu Fundacji. 

Wtedy też padły mocne słowa, że ojciec raczej nie pała sympatią do Polaków. 

"Podczas zebrania fundacji w styczniu 2017 r. mój ojciec głośno oświadczył: 'Nienawidzę Polski i Polaków i zrobiłem już wystarczająco dużo dla tego narodu'. Jego żona odparła wtedy: 'Polakom nie można ufać i teraz będziemy żyć jak miliarderzy'" - pisała Tamara. 

Czartoryska idzie za ciosem. Oznajmiła, że jest gotowa zeznawać w tej sprawie, aby "umożliwić sądom i organom dochodzeniowym działanie mające na celu doprowadzenie do zwrotu pieniędzy".

Ostatnio udzieliła też mocnego wywiadu "Tygodnikowi Powszechnemu", w którym również nie przebiera w słowach. Uznała, że jej ojciec jest tylko pionkiem, a za sznurki pociąga jej macocha! 

"Sądzę, że zaplanowała to żona mojego ojca, Josette Calil. Myślę, że pracowali nad tym od 2012/2013 roku. Ona zawsze chciała to zrobić i sądzę, że w końcu udało się jej namówić ojca, zmanipulować go i przekonać, że to jedyne słuszne rozwiązanie. Utrzymywali zamknięte muzeum, narazili otrzymane przez nas granty, narazili też kolekcję sztuki. (...) Rodzina żony mojego ojca to nie są ludzie najbardziej przestrzegający prawa, za to bardzo zależało im na tym, żeby wywieźć pieniądze z Polski i na tym, żeby trafiły do ich kieszeni" - tłumaczy Tamara. 

Czartoryska zapewnia, że nie zamierza odpuszczać ojcu i macosze. Jej marzeniem jest to, aby pieniądze wróciły do kraju i służyły Fundacji Czartoryskich. 

"Chciałabym odwrócić proces likwidacji fundacji, chciałabym też zwrotu pieniędzy na jej konto. I wprowadzenia silnego zespołu zarządczego, aby fundacja mogła dalej sprawnie działać. (...) Nie mam wyboru – muszę potępić to, co zostało zrobione, oraz wierzyć, że sądy będą funkcjonować, a politycy będą działać, przejmą kontrolę nad fundacją i zażądają zwrotu wywiezionych pieniędzy.Chcę być na pierwszej linii frontu w walce o zachowanie dobrego imienia mojej rodziny i uczcić jej dziedzictwo poprzez wsparcie przedsięwzięć kulturalnych i prospołecznych w Polsce" - dodaje arystokratka.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy