Reklama
Reklama

Tego już za wiele! Jacek Borkowski złożył zawiadomienie na policję

Jacek Borkowski (58 l.) stara się zapewnić jak najlepszą opiekę swoim dzieciom. Niestety, krewni nie ułatwiają mu zadania. Ostatnio aktor musiał szukać pomocy na policji...

Myślał, że najgorsze już za nim. Po śmierci żony Magdaleny Gotowieckiej (†45 l.) Borkowski nie mógł pozwolić sobie na rozpacz. Musiał być wsparciem dla syna Jacka juniora (14) i córki Madzi (11). Pogrążona w żałobie rodzina zmierzyła się też z dodatkowymi problemami. Najpierw wizytą kuratora sądowego, który miał sprawdzić, czy ojciec nie zaniedbuje dzieci. Przerażone latorośle pytały rodzica, czy zostaną mu zabrane. Ten zapewniał, że nie. Ale nie ukrywał przed synem i córką, że te kłopoty to efekt działań cioci i babci, domagających się kontaktów z nimi.

Reklama

Wyrokiem sądu ze stycznia br. rodzeństwo miało co miesiąc rozmawiać z babcią telefonicznie lub przez internet. Ale nie chciały tego robić. Nie otwierały także listów przysyłanych przez krewną. Ojciec odsyłał je, ale kobieta nie dawała za wygraną. Jak udało się dowiedzieć "Na Żywo", gdy wnuków nie było w domu, zostawiła im na automatycznej sekretarce wiadomość...

- Jacek i Magda usłyszeli, że babcia rozmawiała z ich zmarłą mamą, której nie podoba się ich zachowanie - zdradza "Na Żywo" ich ojciec. - Syn i córka byli roztrzęsieni. Pytali mnie, czy babcia rzeczywiście ma kontakt z nieżyjącą matką i jak to jest możliwe. Spokój, który starałem się budować w ich życiu, nagle runął - przyznaje.

Babcia nęka swoje wnuki?

Nagranie z automatycznej sekretarki Borkowski przekazał organom ścigania. - Dzieci są dla mnie najważniejsze i nie będę pozwalał na ich psychiczne dręczenie - tłumaczy gwiazdor. Funkcjonariusze podeszli do zgłoszonej sprawy poważnie. - Komisariat Policji w Radzyminie prowadzi postępowanie o czyn z art. 190a par. 1, czyli o uporczywe nękanie i stalking - potwierdza "Na Żywo" nadkomisarz Rafał Trzaskoma.

Na wynik policyjnego dochodzenia czeka prawnik aktora, zajmujący się jego relacjami z teściową i szwagierką. A te są napięte. Jak przyznaje aktor, matka zmarłej żąda od niego spłaty pożyczki, rzekomo zaciągniętej u niej przez córkę. - Ja i Magda od samego początku mieliśmy rozdzielność majątkową. Mój prawnik powiedział jasno - to próba wyłudzenia pieniędzy - wyjaśnia.

Z kolei on oskarżył siostrę żony o kradzież biżuterii z jego domu. Gdy dziennikarze tygodnika zadzwonili do Adrianny Gotowieckiej, prosząc o rozmowę, ta odesłała ich do swojego prawnika. 

"Biżuteria jest cały czas do odbioru przez pana Jacka Borkowskiego i pozostawiona przez policję pod nadzorem osoby trzeciej" - powiedział Dawid Stremecki.

Aktor nie jest jednak zadowolony, że szwagierka nie poniosła konsekwencji swego czynu. - Sąd uniewinnia ciotkę od kradzieży biżuterii, bo kosztowności zostały zwrócone, ale fakt, że musiałem to wyjaśniać przez policję i sąd jest szokujący - podkreśla. - Wygląda na to, że miałem rację, kiedy walczyłem o to, by dzieci nie miały kontaktu z tą rodziną - kwituje gorzko.

Nikogo nie zmusi się do miłości

Teściowa aktora jednak nie składa broni. Jak się okazuje, ponownie zwróciła się do sądu, gdyż chce, aby zajął się on niewykonywaniem wyroku w sprawie jej kontaktu z wnukami. - Gdy mama do nich telefonuje, nie odbierają. Raz odebrały i wtedy usłyszała słowa: "Nie chcemy, żeby pani do nas dzwoniła" - wyznała szwagierka aktora w jednym z wywiadów.

Dodała, że to ojciec negatywnie nastawia dzieci przeciwko rodzinie. Jacek Borkowski uważa z kolei, że to bliscy żony wywołali ten konflikt. - W rozmowach ze mną straszyły, że mi zabiorą dzieci - opowiadał aktor na łamach prasy. - Wychowywania dzieci chcą mnie uczyć osoby, które nie mają z tym do czynienia. Siostra żony nie ma potomstwa, a jej matka jest już starszą osobą - podkreślił.

Znajomi aktora wiedzą, że jest troskliwym ojcem i niezłomnym człowiekiem. - W kwietniu br. stracił matkę, ale nie zrezygnował z koncertów, bo musi utrzymać rodzinę - wyjawia osoba z jego otoczenia. Sam Borkowski zapewnia, że kłopoty go nie złamią. - Nie będę się rozklejał. Dla mnie ważniejszy jest spacer z dziećmi albo lepienie pierogów. Reszta, to jakiś kabaret - mówi.

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:


Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy