Reklama
Reklama

Teresa Lipowska: W święta jestem blisko Tomka

Nie przygotowuje świąt, spędzi je z synem, synową i dwojgiem wnucząt. Jedyna osoba, której od lat brakuje przy ich stole, to mąż aktorki Tomasz…

Jestem sama, mąż zmarł, więc nie robię u siebie w domu świąt - zdradza "Dobremu Tygodniowi" Teresa Lipowska (79 l.). Chociaż jej mąż był niewierzący, zawsze razem obchodzili Wielkanoc. Syn Marcin i synowa Ania pilnują, by wyglądała ona tak, jak w czasach, gdy ukochany mąż i ojciec dzielił ją z nimi. Tradycyjna, polska, z pisankami, babą, żurkiem, święconką. - Taka, jaką lubię, jaką robiłam, gdy żył mąż, a w domu był syn - mówi tygodnikowi gwiazda.

Wielkanocnych tradycji oraz potraw nauczyła ją niania. - Oczywiście, mama przygotowywała święta, jednak większość była w rękach nianiusi - wspomina aktorka. Zdradza też, że bardzo lubiła pracę w kuchni i porządki, w ogóle jej nie męczyły. Później, już we własnym domu, miała też pomocników. - Mąż obowiązkowo tarł chrzan, buraki, a syn... Syn podjadał i niósł święconkę do kościoła - śmieje się Lipowska.

Reklama

Dziś brakuje jej tamtych pełnych ciepła przedświątecznych chwil z Tomkiem. Nie potrafi wyróżnić jednej Wielkanocy, która szczególnie zapadłyby jej w pamięć. - Wszystkie były religijne, piękne, ważne, miłe, polskie - opowiada. I już nie może się doczekać tegorocznej.

- W sobotę wspólnie, rodzinnie idziemy do kościoła święcić święconkę, a potem odwiedzamy groby bliskich, najpierw rodziców, siostry, niani, a potem męża. Położymy kwiaty, zapalimy znicz, pomodlimy się. W niedzielę będzie jeszcze uroczyste wspólne świąteczne śniadanie, a po nim zapewne spacer.

- Życzę wszystkim czytelnikom "Dobrego Tygodnia" podobnych, rodzinnych, radosnych świąt - mówi gwiazda "M jak miłość".

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Teresa Lipowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy