Reklama
Reklama

Tomasz Sapryk: Rodzina zawsze na pierwszym planie!

Gwiazdor „Rancza” jest szczęśliwym mężem Alicji i ojcem trojga wspaniałych dzieci. Rodzina była przy nim, gdy przyszła choroba. Aktor pokonał ją i dziś cieszy się każdym dniem życia.

Lubi wszystko planować. Poukładany, odpowiedzialny, zawsze przygotowany do roli. Tylko jednego Tomasz Sapryk nie mógł przewidzieć – że zachoruje. 

Leżąc na OIOM-ie z zawałem serca, nie martwił się o siebie, ale o zastępstwo w pracy. I o dom, o ukochaną żonę Alicję.

Dwa tygodnie później stanął na scenie. Jednak ból nie mijał i wkrótce lekarze wykryli nowotwór nerki. Żona, córki i syn aktora nie odstępowali od jego łóżka. 

"Pojawiają się chwile wzruszenia, gdy na twarzach bliskich widać, jak bardzo ich to dotyczy, to jest taka zbitka emocji, jakby wszystko działo się w zagęszczeniu. Esencja" – wspominał w wywiadzie dla „Twojego Stylu”. 

Reklama

Czasem miał ochotę powiedzieć do nich: „Siedzicie tu i siedzicie. Idźcie już”. Poczuł wtedy, jak bardzo jest przez nich kochany, i to dodało mu sił. 

Dziś jest zdrowy, lecz po tym, co przeszedł, tym bardziej ceni każdy nadchodzący dzień. Chętnie przyznaje się do uzależnienia od rodziny, żony Alicji, z którą tworzy udany związek od 25 lat. Dzwoni do niej wiele razy w ciągu dnia. 

"Konsultujemy się we wszystkich sprawach. Zaczynając od tego, jakie mięso kupić na obiad, a kończąc na losach naszych dzieci" − wyjaśnia aktor. 

Alicja Sapryk jest pierwszą recenzentką ról męża. Pracuje jako terapeutka, ale na teatrze i filmie zna się świetnie. Też jest aktorką. Z Tomaszem poznali się dzięki uczelni. Kiedy był na czwartym roku studiów na warszawskiej PWST, poszli z Jackiem Braciakiem sprawdzić, jakie nowe fajne dziewczyny właśnie dostały się do szkoły. Alicja od razu wpadła mu w oko. 

"Byłem uparty. Wytrzymała te pierwsze tygodnie ze mną i zyskałem po lepszym poznaniu" − śmieje się Tomasz Sapryk. 

Pochodzą z rodzin wielodzietnych. On był najmłodszy spośród trójki rodzeństwa, a Alicja najstarsza z pięciorga. 

"Spotkaliśmy się więc: najmłodszy i rozpieszczony i najstarsza, zmęczona młodszym rodzeństwem" − opowiada. 

Szybko się pobrali, wkrótce potem zostali rodzicami. Gdyna świat przyszła pierworodna Sapryków Ola, jej mama miała 20 lat, tata 25. 

Potrzebne były pieniądze, więc aktor zaczął zarabiać, malując z kolegami mieszkania. 

"Bardzo chcieliśmy sobie z Alą poradzić, tak bardzo starałem się być odpowiedzialny" − wspomina ten czas. 

Początkowo mieszkali z mamą, marzyli jednak o tym, żeby się usamodzielnić. Zaryzykowali, kupując dom na kredyt. Spłacanie rat było trudne, lecz ich napędzało. 

Mieli silną motywację, by pracować i cieszyć się swoim miejscem na ziemi. Potrzebowali go bardzo, ponieważ rodzina się powiększała. Dwa lata po Oli urodził się Maksymilian, a 11 po nim najmłodsza córka Zosia. Dziś jest nastolatką, ma świetny kontakt ze starszym rodzeństwem. 

Ola ukończyła studia doradztwa zawodowego, Maks będzie pilotem. Dzieci są bardzo zżyte z rodzicami. Tata starał się, by w dzieciństwie nauczyły się aktywnie odpoczywać.

Po 25 latach razem jest nadal zakochany. 

"Alicja jest atrakcyjną, mądrą kobietą. Trzyma mnie w pionie" − mówi czule o żonie. 

Ojciec zmarł na serce w przeddzień matury Tomasza. Wiedział, że marzy o szkole teatralnej, bo jego talent polonistka zauważyła jeszcze w szkole. Wysłała go na konkurs Syrenka Warszawska, który wygrał. Połknął bakcyla aktorstwa, po maturze złożył papiery do łódzkiej filmówki. Chciał studiować z dala od domu, los zadecydował inaczej. Nie dostał się do Łodzi, rok później zdał egzamin w Warszawie.

Kariera przyszła późno, zrobił ją po czterdziestce. Ma dystans do sławy, a rodzinę stawia zawsze na pierwszym miejscu. 

"Żona wie o mnie więcej, niż mi się wydaje, i mimo to mnie akceptuje, co jest moim dużym sukcesem" − podkreśla aktor.

***

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Sapryk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama