Tristan znów zdradził Khloe. I znów mu wybaczyła…
Khloe Kardashian zdążyła zasłynąć w show biznesie jako kobieta wyjątkowo wyrozumiała. Jej ukochany, Tristian Thompson wykorzystuje to, jak tylko się da. Nie zdołał powstrzymać się od zdrad nawet, gdy oczekiwała narodzin ich wspólnego dziecka.
Gdy Khloe była w ciąży, Tristan zdradzał ją z najlepszą przyjaciółką Kylie Jenner, Jordyn Woods. Kylie nie wybaczyła przyjaciółce romansu z ukochanym Khloe, natomiast Tristan nie poniósł żadnych konsekwencji.
Khloe do tego stopnia dała mu się omotać, że nadała córce imię True, co miało symbolizować szczerość jej związku z niewiernym partnerem. Tymczasem Tristan pobyt na porodówce wykorzystał do tego, by zawrzeć obiecującą znajomość z pracującą tam kobietą…
Na szczęście Khloe nie miała głowy do rozpamiętywania jego zdrad, bo była zajęta odzyskiwaniem figury po porodzie. Zajęło jej to zaledwie miesiąc, jednak nie wszyscy odnieśli się ze zrozumieniem do jej sukcesów w dziedzinie rzeźbienia ciała. Nie zabrakło opinii, że czas spędzony na treningach mogłaby poświęcić nowo narodzonemu dziecku i pilnowaniu niewiernego partnera.
Może rzeczywiście tak byłoby lepiej, bo, jak się okazuje, Tristan wykorzystał chwilę nieuwagi Khloe, by zdradzić ją z Sydney Chase, oczywiście idąc w zaparte, że jest bezdzietnym kawalerem bez zobowiązań…
Kolejna okazja do skoku w bok pojawiła się podczas przyjęcia urodzinowego Nessela "Chubbsa" Beezera, zorganizowanego w Bel Air. Towarzystwo było doborowe. Wpadli między innymi P. Diddy i damski bokser Chris Brown.
Tristan pojawił się dopiero po północy, ale szybko zabrał się na nadrabianie straconego czasu. Jak ujawnia informator „Daily Mail”:
Następnie udał się z trzema dziewczynami do prywatnego pokoju. Jak ujawnia informator gazety:
Na szczęście Khloe znów nie dopatrzyła się niczego niestosownego w zachowaniu partnera. Zwłaszcza że podobno chwilowo nie byli razem, gdy Tristan szalał na orgietce w prywatnych apartamentach rezydencji w Bel Air. Zeszli się krótko po jego zdradzie... Jak ujawniła sama Khloe w rozmowie z Andym Cohenem, już wszystko zostało wybaczone:
***
