Reklama
Reklama

Wojciech Wysocki: Córka nie poszła w jego ślady

Wojciech Wysocki (67 l.) dwa razy pokonał raka, dlatego teraz potrafi doceniać w życiu to, co ma. Od lat poświęca się ukochanej rodzinie. Jego córka Rozalia właśnie wchodzi w dorosłość. Czy planuje iść w ślady znanego ojca?

W styczniu obchodził pan 67. urodziny. Była impreza?   

- Nie celebruję żadnych rocznic, mam to po matce, która nie lubiła specjalnie świętować. Jednak żona pamiętała i zrobiła mi z córką fantastyczną kolację. Te kolejne lata tak bardzo mnie już nie przybijają. Bardzo przeżyłem 60. urodziny. Każde kolejne już nie robią na mnie dużego wrażenia.

Kilka dni później pana córka skończyła 21 lat. Też obyło się bez fajerwerków?   

- U Rózi był tort i szampan. Jest na drugim roku psychologii. Mogę się pochwalić, że jest bardzo dobrą studentką. Uzyskała stypendium naukowe, a ja jestem z niej dumny jak paw. O ile pamiętam, nigdy tak dobrze się nie uczyła, jak teraz na studiach. Poza tym dobrze włada angielskim, czego jej szczerze zazdroszczę. Niebawem zabieram ją do Stanów i będzie tam moim tłumaczem.    

Reklama

Córka nie poszła w kierunku aktorstwa? 

- Chociaż ma uzdolnienia. Ja w jej wieku byłem gorszym komediantem, a ona potrafi i zaśpiewać, i jakąś zabawną minę zrobić. W młodości byłem poważnym,  melancholijnym smutasem. Ale to dobrze, że nie poszła w kierunku aktorstwa, a wybrała zupełnie inną ścieżkę.  

Rozalia mieszka jeszcze z państwem?

- I nie wyobrażam sobie tego, że kiedyś może być inaczej... Na wszelki wypadek nie rozglądamy się na razie za osobnym mieszkaniem dla niej.  

Czyli córeczka tatusia... Jest pan jeszcze o nią zazdrosny? 

- Pewnie, że jestem, ale i tak musiałem już się przyzwyczaić do jednego pana o imieniu Łukasz. Chłopak przychodzi do niej, ale ja patrzę na niego przychylnym okiem, bo to jest bardzo sympatyczny gość.

Czytaj dalej na następnej stronie...

A czy chciałby pan już zostać dziadkiem? 

- Na razie mnie to nie kręci. Rózia zarzeka się, że nie myśli o tym, ale zobaczymy, jak to będzie. Córka też się "starzeje" i być może za kilka lat oświadczy, że jednak zmieniła zdanie.  

Żona jest nadal pana menadżerem?

- Joasia pracuje w agencji aktorskiej, produkuje przedstawienia, jeździ z nimi i zajmuje się nie tylko moimi sprawami. Ale nie wszystkie lejce oddałem żonie. Ja trzymam terminy. Piszemy do siebie, bo najtrudniej informacje przechodzą w domu "pomiędzy schabowym a oglądaniem telewizji". Dlatego sprawy załatwiamy na piśmie, bo pomylić daty, to jedna z gorszych rzeczy, jaka może się aktorowi przydarzyć.   

Wspólna praca zawodowa nie utrudnia życia prywatnego?

- Można powiedzieć, że mamy nawet więcej spraw do przegadania. Rozmawiamy o pracy, trochę plotkujemy, ale przecież plotka to też jest jakaś forma zainteresowania bliźnim... 

Rozmawiała: Lena Jaret

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Wysocki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy