Zięć Bronisława Komorowskiego specjalistą ds. koprodukcji w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej?
Jeden z tabloidów donosi o audycie, który przeprowadzono w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Miało tam dochodzić do nieprawidłowości, a połowę zatrudnionych pracowników łączą ponoć koligacje rodzinne. Pracować ma tam zięć Bronisława Komorowskiego.
"Fakt" dotarł do wyników inspekcji przeprowadzonej w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Instytucja ta finansowana jest z budżetu państwa i to Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zleciło jej kontrolę.
Wynika z niej m.in. to, że aż 30 osób pracujących w PISF łączą koligacje rodzinne. To połowa wszystkich zatrudnionych! Wykazano też liczne nieprawidłowości. Głos zabrała Magdalena Sroka, szefowa Instytutu w tych latach (2016-2017), których dotyczy audyt.
"Nie sprawdzałam, czy ktoś w pracy zawiera małżeństwo" - tłumaczy Sroka i dodaje, że według jej wiedzy "nie było żadnych nieprawidłowości".
W tabloidzie czytamy, że "zepsucie w tej instytucji zaczęło się znacznie wcześniej, gdy PISF rządziła Agnieszka Odorowicz". Miała ona zatrudnić m.in. Karola, zięcia ówczesnego prezydenta, Bronisława Komorowskiego.
"Co za przypadek - akurat na początku 2011 roku ówczesna dyrektor została dwukrotnie uhonorowana przez teścia pana Karola. W styczniu dostała nagrodę Zasłużonej dla Kultury, w marcu - Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski" - donosi "Fakt".
Ponoć zięć Komorowskiego został specjalistą ds. koprodukcji i zarabia 6 tysięcy złotych. Według gazety nie ma on jednak wykształcenia w tym kierunku. Zwłaszcza, że edukację zakończył na liceum.
"Asem nie jest, ale jakoś sobie radzi" - mówi gazecie jeden z jego współpracowników.
Magdalena Sroka odniosła się do artykułu "Faktu" na Facebooku, zaprzeczając doniesieniom i podkreślając, że "nie zatrudniała w PISF członków swojej rodziny".
***
Zobacz więcej materiałów: