Reklama
Reklama

Bohosiewicz ogłosiła to w środku nocy. Pobiegła w szlafroku przez miasto

Maja Bohosiewicz niedawno zasugerowała, że miniona edycja "Love Never Lies" może być ostatnią. Miała nadzieję na relaks podczas wakacji, ale nic z tego nie wyszło. Wręcz przeciwnie: influencerka w środku nocy zamieściła zadziwiającą relację. Perturbacje z bagażami sprawiły, że ruszyła w szlafroku i kapciach przez miasto. Mieszkańcy Las Vegas musieli być porządnie zdziwieni!

Maja Bohosiewicz w podróży po USA

Maja Bohosiewicz, w przeszłości mająca kilka przygód z aktorstwem, w ostatnim czasie realizuje się jako influencerka. Nie zawsze jej wpisy wywołują entuzjazm internautów, ale często jest o niej głośno. W 2023 roku została prowadzącą "Love Never Lies" platformy Netflix, jednak ostatnio przyznała, że nie wie, czy serwis zdecyduje się na kolejne sezony.

Reklama

Na razie celebrytka spędza czas z rodziną: mężem Tomaszem Kwaśniewskim, którego poślubiła w 2018, i dwójką ich dzieci: Zacharym i Leonią. Cała rodzina od dłuższego czasu mieszka w Hiszpanii, w uwielbianej także przez inne gwiazdy Marbelli.

Ostatnie tygodnie upłynęły Mai na podróżach. Dopiero niedawno wróciła z Malediwów, a już wyjechała do USA. Na swój cel obrała Las Vegas. Pobyt zaczęła od zadziwiających przygód, jednak nie takich, na jakie każdy ma nadzieje za granicą.

Maja Bohosiewicz miała kłopoty z bagażem

Podróż Bohosiewicz do Las Vegas nie zaczęła się po jej myśli. Jeszcze zanim dotarła do USA okazało się, że linie lotnicze wysłały jej walizki w zupełnie inne miejsce, niż jej cel podróży - do Atlanty. Oba miasta dzieli niemal 1800 mil (około 2900 kilometrów) w linii prostej. Nic dziwnego, że udzielił się jej czarny humor.

"A moja walizka w Atlancie. A ja? A ja lecę do Las Vegas. A moja biżuteria? Zobaczymy, czy jeszcze moja" - żartowała na Instagramie.

Ale to był dopiero początek przygód. Kolejne wiadomości pojawiły się na jej profilu o 5 rano czasu amerykańskiego. Na miejscu było jeszcze zupełnie ciemno - wschód słońca w tym regionie zaczyna się dopiero po 7 rano. Jakie musiało być zdziwienie ludzi na ulicy, kiedy zobaczyli biegającą po mieście Maję w białym szlafroku i hotelowych kapciach.

Maja Bohosiewicz zadziwiła w Las Vegas

Maja przekazała późną nocą swoim obserwatorom, że jej walizki dotarły wreszcie do Las Vegas. Miały znajdować się w hotelowej recepcji, ale sytuacja najwyraźniej okazała się bardziej skomplikowana, bo Bohosiewicz w poszukiwaniu bagażu - i zapewne nadziei na spokój - przemierzyła spory kawałek miasta. Była jednak tak zdeterminowana, że nie przejmowała się nawet nietypowym strojem.

"Biegasz po Las Vegas w szlafroku, bo nikt nie wie, gdzie jest twój bagaż" - napisała przy jednej z relacji na InstaStories.

Las Vegas słynie z bogatego życia nocnego. Celebrytka postanowiła sprawdzić, czy legendy, jakie krążą o tym miejscu, to prawda.

"Jest 5 rano, a ja zaraz wam pokażę, czy Las Vegas nigdy nie śpi" - ogłosiła.

Bohosiewicz przespacerowała się w szlafroku i kapciach po ogrodach Bellagio Gardens, a później nawet weszła do jednego z pobliskich domów gry. Zaznaczyła, że czuje się nieco niezręcznie, ale zależało jej, żeby przekonać się o wszystkim na własne oczy. Później zamilkła, ale kilka godzin temu pokazała się już w czerwonej kurtce, zatem jest nadzieja, że odzyskała wreszcie swoje rzeczy.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Maja Bohosiewicz zapowiedziała koniec "Love Never Lies"

Jak wygląda prywatne życie prowadzącej "Love Never Lies"?

Paweł z "Love Never Lies" wprawił ludzi w osłupienie

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Maja Bohosiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy